Przejdź do zawartości

Ciekawe szczegóły ze sprawozdania z różnych krajów

Ciekawe szczegóły ze sprawozdania z różnych krajów

Ciekawe szczegóły ze sprawozdania z różnych krajów

Dowody widać wszędzie — w Afryce, w Azji, w Europie, w obu Amerykach i na wyspach rozsianych po bezmiarze dalekich mórz. Może zapytasz: „Jakie dowody?” Dowody na to, że coraz liczniejsze rzesze przysparzają chwały Bogu i okazują się prawdziwymi uczniami Jezusa Chrystusa.

Jak to robią? Obficie wydają szlachetne owoce. Powinno tak być, gdyż sam Jezus powiedział: „Ojciec mój przez to doznaje chwały, że obfity owoc wydajecie i okazujecie się moimi uczniami” (Jana 15:8). Kto dobiera owoce na literalny stół, chciałby, żeby były jak najlepszej jakości. Czyż więc życie i uczynki tych, którzy się podają za uczniów Chrystusa, też nie powinny odpowiadać wysokim wymaganiom? A skoro dobra jakość jest taka ważna, to powinna być wyraźnie widoczna w postępowaniu każdego, kto służy Bogu.

Przysparzaniem chwały Bogu chrześcijanie przyczyniają się do trwałej pomyślności bliźnich. Toteż ich praca ogromnie się różni od zwykłych zajęć, którym oddają się ludzie. Czym szczególnym odznacza się owo wielkie dzieło? Jezus unaocznił to w Ewangelii według Mateusza 13:18-23. W wersecie 23 wyjaśnił, że ci, którzy pojmują znaczenie słowa o Królestwie, rzeczywiście wydają owoc — stokrotny, sześćdziesięciokrotny lub trzydziestokrotny. Tak więc dzieło wykonywane przez prawdziwych chrześcijan polega na wydawaniu owocu — na obwieszczaniu, iż Królestwem tym Bóg posłuży się, by udostępnić mieszkańcom ziemi błogosławieństwa bezkresnego życia. Ta działalność Świadków Jehowy trwa od początku bieżącego stulecia. W roku 1989 głosili dobrą nowinę o Królestwie w 212 krajach świata i wydali więcej owocu niż kiedykolwiek w latach poprzednich.

Dlaczego Świadkowie Jehowy tak się różnią od innych ludzi? Dzięki orędziu zawartemu w Biblii oraz zbożnym przymiotom związanym z naszym doniosłym dziełem. Jezus podkreślił, jak ważne są pewne cechy, które jego naśladowcy mieli wykazywać i pielęgnować. W Ewangelii według Jana 13:35 czytamy: „Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi: jeśli będzie między wami miłość”. Bez względu na to, gdzie by służyli na ogólnoświatowym polu, mieli być rozpoznawani po ofiarnej miłości, której wzór dał im Chrystus.

Mieli też doświadczać takiej samej radości jak ich mistrz (Jana 15:11). Wypływa ona nie tylko z uszczęśliwiających widoków na przyszłość, lecz także z dawania świadectwa. Co więcej, żyjąc w świecie nękanym przez różne troski mieli się cieszyć pokojem (Jana 14:27; 16:33). Ten pokój, jedyny w swoim rodzaju, miał im towarzyszyć, choćby większość ludzi odrzucała głoszone przez nich orędzie (Mat. 10:12, 13).

Miłość, radość i pokój — właśnie te przymioty znajdują się na pierwszym miejscu wśród owoców ducha wyliczonych w Liście do Galatów 5:22, 23. Przez przejawianie tych zbożnych zalet w służbie kaznodziejskiej i we wszystkich pozostałych dziedzinach naszego życia przysparzamy chwały Bogu i zaskarbiamy sobie Jego uznanie (Mat. 7:17-20). Obfitym wydawaniem szlachetnych owoców dajemy niezbite dowody, że jako ogólnoświatowa społeczność Świadków Jehowy postępujemy w sposób godny chwalebnego imienia, które mamy zaszczyt nosić, oraz że jesteśmy prawdziwymi uczniami Jezusa Chrystusa (Kol. 1:10).

Radowanie się rajem duchowym

Jehowa już dawno przepowiedział kwitnący stan duchowy, widoczny obecnie wśród Jego ludu (Izaj. 51:3). W miarę powiększania się duchowego raju rośnie też liczba jego mieszkańców (Izaj. 26:15; 60:22). Jakże nas cieszy, że w ostatnim roku służbowym tyle razy notowano najwyższe liczby głosicieli! Każdego miesiąca opowiadało dobrą nowinę przeciętnie 3 624 773 Świadków, ale szczytowa liczba biorących udział w wydawaniu owocu wyniosła 3 787 188. Był to jak dotąd rekordowy rok, jeśli chodzi o ilość czasu poświęconego na obwieszczanie Królestwa, ponieważ w wielkim dziele przysparzania chwały Jehowie spędzono ogółem 835 426 538 godzin.

Świadkowie Jehowy pragną dowieść, że naprawdę są uczniami Chrystusa, dokładają więc starań, by uczyć drugich wszystkiego, co on nakazał. Dlatego w ubiegłym roku co miesiąc prowadzili przeciętnie 3 419 745 domowych studiów biblijnych, dzięki którym ochrzczono 263 855 nowych uczniów. O tym, że dalsze rzesze mogą się jeszcze przyłączyć do ludu Jehowy i prowadzonej przez niego działalności, świadczy liczba 9 479 064 obecnych na Pamiątce. A teraz przyjrzyjmy się ciekawszym przeżyciom i fascynującym doniesieniom z ubiegłego roku służbowego.

Obfity zasiew i obfite żniwo

Sytuacja polityczna w Panamie jest bardzo napięta, ale tamtejszy oddział donosi, że Świadkowie Jehowy przeżywali kolejny rok urodzaju. Ochrzczono w sumie 731 osób, co stanowi trzykrotnie więcej niż w roku ubiegłym i wynosi około 13 procent ogólnej liczby głosicieli w kraju. Rośnie liczba pionierów stałych, których jest teraz trzy razy więcej niż w roku służbowym 1984.

Nasi bracia na Gwadelupie, wyspie leżącej na Morzu Karaibskim, przez 7 kolejnych miesięcy notowali rosnącą liczbę głosicieli. Ostatnia — z maja — wynosiła 5980. Oznacza to, że 1 głosiciel przypadał na 55 mieszkańców. Czy Świadkowie poczuli się zniechęceni bezustannym zachodzeniem do tych samych ludzi na swoich terenach? „Ani trochę!” — odpowiada biuro oddziału. Dzięki tak częstym wizytom liczba studiów biblijnych wzrosła do 8438.

Na Jamajce bracia dali piękne świadectwo okazywaniem miłości. Wyspę nawiedził huragan Gilbert, który uszkodził 35 Sal Królestwa. Prócz tego zniszczeniu uległo 11 dalszych Sal Królestwa oraz 238 domów naszych braci. Współwyznawcy z innych krajów zareagowali na to spontanicznym okazaniem braterskiej miłości. Ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Antyli Holenderskich przybyli ochotnicy, którzy razem z miejscowymi braćmi naprawili zniszczone budynki lub postawili je na nowo. W sprawozdaniu z biura oddziału czytamy: „Bracia wyremontowali dom pewnej kobiecie, która studiowała Biblię i przychodziła na zebrania. Wywarło to na niej takie wrażenie, że została głosicielką. Jej siostra, widząc te dowody miłości bliźniego, poprosiła o studium biblijne. Po miesiącu powiadomiła pisemnie swój kościół, że z niego występuje, i pomimo szyderstw i sprzeciwu zaczęła uczęszczać na zebrania zborowe”.

Trwa wzrost w Kostaryce. „Jakże się cieszyliśmy, gdy w tym roku służbowym udało się nam osiągnąć szczytową liczbę 12 001 głosicieli!” — piszą bracia z tamtejszego oddziału. „A w styczniu 1989 roku mieliśmy 2007 pionierów pomocniczych, co w porównaniu z poprzednią najwyższą, która wyniosła 785, też sprawiło nam ogromną radość”. W sprawozdaniu z Malezji czytamy: „Rok służbowy 1989 okazał się bardzo radosny”. W lutym liczba głosicieli przekroczyła 1000. Następna najwyższa wyniosła 1102. Potem przyszła najwyższa liczba obecnych na Pamiątce, na którą przybyło 2790 osób.

Na wzorowe postępowanie naszych braci składa się między innymi to, że ‛żyją ze wszystkimi w pokoju’ (Rzym. 12:18). Takie usposobienie pociąga szczerych ludzi. W Kenii pewna kobieta była wrogo nastawiona do prawdy i zabraniała swym dzieciom bawić się z dziećmi Świadków Jehowy. Po pewnym czasie podeszła jednak do sąsiadki będącej Świadkiem i zapytała, dlaczego jesteśmy tacy inni. „Nigdy się nie bijecie”, powiedziała, „a wasza rodzina jest taka spokojna”. Zaczęto z nią studium biblijne i teraz sama jest w prawdzie.

Na Nowej Zelandii w biuletynie Kościoła anglikańskiego uderzono na alarm z powodu „kryzysu wiary”. Wspomniano, że zamyka się niektóre kościoły na prowincji, a w pewnych okolicach nie będzie już można utrzymywać płatnych kaznodziejów. Tymczasem miejscowe biuro oddziału powiadamia: „Nowa najwyższa liczba głosicieli Królestwa wynosi 11 007, czyli o 9,6 procent więcej od przeciętnej w roku ubiegłym; składają oni dowody żywej wiary, biorąc udział w ‛publicznym obwieszczaniu ku zbawieniu’” (Rzym. 10:10).

Wielkiej wiary wymaga uczęszczanie na zebrania i głoszenie dobrej nowiny w nękanym wojną Libanie i innych niespokojnych miejscach na ziemi. W pobliżu Sali Królestwa, gdzie akurat odbywało się studium Strażnicy, zaczęły wybuchać bomby. Ponieważ silne eksplozje nie cichły, lecz przybliżały się do budynku, obecnych zaczął ogarniać coraz większy niepokój. Nadzorcy widząc, co się dzieje, spokojnie i serdecznie zachęcili wszystkich, by zaufali Jehowie, gdyż On strzeże dusz tych, którzy dochowują Mu lojalności (Ps. 97:10). Zebrani przetrwali tę próbę, a potem podziękowali Jehowie za zapewnienie im bezpieczeństwa.

Obfite żniwo zbierają bracia w Portugalii. Pięć lat temu oddział roztaczał opiekę nad 34 091 głosicielami, pracującymi na sześciu terytoriach w różnych częściach świata. Od tego czasu liczba głosicieli wzrosła do 48 044, czyli o 41 procent. Najwyższa liczba studiów biblijnych prowadzonych na wspomnianych 6 terytoriach sięgnęła 61 657, a więc w ciągu 5 lat zwiększyła się o 64 procent. W jednym z tych krajów w niektórych miesiącach pracowało w kilku zborach więcej pionierów niż głosicieli. Na przykład w pewnym zborze było 10 pionierów stałych, 83 pionierów pomocniczych i 58 głosicieli. Ich zdaniem teren w dalszym ciągu jest owocny, gdyż zbór prowadzi 99 studiów biblijnych, i to w mieście, gdzie 1 głosiciel przypada na 160 mieszkańców.

Życzliwy gest może sprawić, że ktoś pozna prawdę. Dwie głosicielki powracające ze służby polowej zauważyły starszą kobietę, która wysiadła z autobusu i najwyraźniej źle się czuła. Zagadnęły, czy mogą jej w czymś pomóc. Była tak zaskoczona, że zainteresowały się nią zupełnie obce osoby, iż koniecznie chciała się dowiedzieć, co je do tego skłoniło. Utorowało to drogę krótkiemu świadectwu. Kobieta bez wahania dała siostrom swój adres i serdecznie zaprosiła je w odwiedziny. Założono domowe studium Biblii. Kobieta zniszczyła swoje bożki i zaczęła przychodzić na zebrania, a teraz dzieli się poznanymi prawdami ze znajomymi i z rodziną.

Owocne świadczenie nieoficjalne

Jezus zalecił uczniom, by pozwolili świecić swemu światłu. Robiąc to przy każdej nadarzającej się okazji, Świadkowie Jehowy docierają do wielu ludzi z dobrą nowiną. Brat z Brazylii pisze: „Zawsze trzymam w szafce Biblię i literaturę biblijną, dzięki czemu mogę świadczyć podczas przerwy na lunch. Sanitariuszowi w naszym zakładzie wypożyczyłem książkę Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi. Mniej więcej w tym samym czasie inny brat wręczył drugą taką książkę pielęgniarce, która po prostu włożyła ją do szuflady. Znalazła ją inna pielęgniarka i w ciągu 7 godzin przeczytała od deski do deski. Była zachwycona. Zaczęła rozmawiać o tej książce ze wspomnianym sanitariuszem, a ten skontaktował ją ze mną. Zaprosiłem tę kobietę na zebranie i przyszła z trojgiem dzieci. Zapoczątkowano z tą rodziną studium biblijne. Jedna córka przygotowuje się do chrztu. Matka z drugą córką biorą udział w służbie polowej, a mąż studiuje i przychodzi z nimi na zebrania”.

W jednym z krajów Ameryki Środkowej, w którym nasza działalność podlega ograniczeniom, brat czekający na autobus zaproponował dwa traktaty młodemu mężczyźnie stojącemu na przystanku. Wywiązała się ożywiona rozmowa o Królestwie Bożym. W końcu musieli się rozstać. W kilka miesięcy później do zboru, w którym jest ten brat, przyjechał mówca w towarzystwie pewnego młodzieńca. Młody człowiek ujrzawszy brata podszedł do niego i rzekł: „Czy pan mnie pamięta? Parę miesięcy temu rozmawialiśmy na przystanku. W kilka tygodni po otrzymaniu tych traktatów zgodziłem się na studium Biblii. Teraz jestem głosicielem i zamierzam zgłosić się do chrztu”.

Więcej Sal Królestwa

W miarę rozwoju żniwa i dzieła zgromadzania potrzeba coraz więcej Sal Królestwa. Chociaż nasza działalność we Włoszech napotyka pewien sprzeciw ze strony kół religijnych, tamtejszy oddział donosi, że Świadkowie Jehowy „wychodzą z sal mieszczących się w zaadaptowanych garażach, magazynach, piwnicach i sklepach, aby na oczach wszystkich spotykać się w pięknych Salach Królestwa lub Salach Zgromadzeń”. We Włoszech jest obecnie 12 Sal Zgromadzeń. Jedną oddano do użytku ostatniego lata, a trzy następne są w budowie.

W Chile prowadzi się ponad 50 000 domowych studiów biblijnych, a liczba obecnych na Pamiątce trzykrotnie przewyższyła liczbę głosicieli. Bracia z biura oddziału piszą: „Zaistniała pilna potrzeba wybudowania takich Sal Królestwa, które by godnie reprezentowały wielbienie Jehowy, i było to bardzo ważnym wydarzeniem w ostatnim roku służbowym”. W Boliwii powstało 12 nowych, dużych Sal Królestwa, co otwiera realne widoki na dalszy wzrost.

Oddział w Irlandii donosi, że nawet zbory liczące poniżej 30 głosicieli zdołały wybudować piękne Sale Królestwa. Dużo pracy wykonano też na Tajwanie. Działają tam 22 zbory, przy czym 12 spotyka się we własnych salach, wybudowanych lub zakupionych, albo realizuje ten cel.

Szybko postępuje budowa Sal Królestwa w Australii. W ciągu ostatnich pięciu lat wzniesiono ich przeszło 170. Na Trynidadzie w minionym roku oddano do użytku 5 obiektów. Prócz tego dwa zbory powiększyły swoje sale, aby pomieścić rosnącą rzeszę przychodzących. Na Jamajce przystąpiono do budowy Sal Królestwa metodą szybkościową. W jednym miejscu zjawił się burmistrz, żeby obejrzeć taki obiekt. Początkowo odnosił się do tego projektu z niedowierzaniem i każdego, kto wspominał o wykonaniu go w ciągu dwóch dni, uważał za szaleńca. Zobaczył jednak na własne oczy gotowy budynek i umiejętności braci wprawiły go w nieopisane zdumienie.

Kwestie prawne

Z dniem 1 kwietnia zmienił się stan prawny i przepisy organizacyjne dotyczące Świadków Jehowy w Meksyku. Na wszystkich zebraniach zborowych można odtąd swobodnie się modlić, a w służbie polowej wolno posługiwać się Biblią. Pewna katoliczka, która uczestniczy w organizowaniu kursów biblijnych, powiedziała w związku ze swobodami religijnymi przyznanymi ostatnio Świadkom Jehowy: „Już przedtem [Świadkowie] odbierali nam wszelkie argumenty, ale obecnie, gdy przy drzwiach otwierają Biblię, jesteśmy przegrani z kretesem!”

W ostatnich latach otworzyły się drzwi przed oddanymi Bogu chrześcijanami w Europie Wschodniej, dzięki czemu mogą oni w większej mierze wydawać owoc. W Polsce od jakiegoś czasu bracia odpowiedzialni prowadzili z przedstawicielami władz rozmowy na temat uregulowania stanu prawnego Świadków Jehowy. 12 maja przyjęto i oficjalnie zatwierdzono wniosek o rejestrację związku wyznania Świadków Jehowy — w sam czas przed wielkimi kongresami, które miały się odbyć w Chorzowie, Poznaniu i Warszawie.

Trochę więcej niż miesiąc później, dnia 27 czerwca, uregulowano również sytuację prawną Świadków Jehowy na Węgrzech, co bardzo uradowało braci w tym kraju. Po raz pierwszy zezwolono im na skorzystanie z sal widowiskowych, aby mogli zorganizować zgromadzenia okręgowe w różnych miastach.

Świadkowie Jehowy na całym świecie radują się razem ze swymi współwyznawcami w Meksyku, w Polsce i na Węgrzech. Oby Jehowa obficie im pobłogosławił w wydawaniu chrześcijańskich owoców i spełnianiu Jego woli (1 Tes. 4:1, 9, 10).

Oko w oko z kwestią krwi

Świat nęka gwałtownie rozprzestrzeniająca się plaga AIDS; nie ominęła ona również wysp Tonga na Oceanie Spokojnym. Na początku listopada ubiegłego roku odbyła się tu jednodniowa konferencja poświęcona przyczynom tej choroby oraz jej zapobieganiu. Obecny był przedstawiciel Światowej Organizacji Zdrowia. Padło między innymi pytanie, czy w kraju są dostępne niekrwiopochodne środki zwiększające objętość krwi krążącej. Poinformowano obecnych, jakie stanowisko w sprawie stosowania krwi zajmują Świadkowie Jehowy. Udostępniono im broszurę Świadkowie Jehowy a kwestia krwi oraz Przebudźcie się! z 8 października 1988 (w języku angielskim), omawiające temat AIDS. Wszyscy z wyjątkiem jednej osoby chętnie przyjęli te publikacje.

Na sąsiednich wyspach Samoa Zachodnie pewien lekarz, członek zarządu szpitala, podkreślił, że należy uszanować życzenia leczonych pacjentów i nie wolno gwałcić ich sumienia. Wyjaśnił, że Świadkowie Jehowy chętnie godzą się na inne formy leczenia, toteż nawet z medycznego puktu widzenia chirurgom nie powinno sprawiać trudności respektowanie ich stanowiska.

Rzesze błogosławią Boga na zgromadzeniach

Psalmista Dawid ogromnie się cieszył z przebywania wśród rzesz błogosławiących Jehowę (Ps. 26:12). Dokładnie to samo czuł w minionym roku służbowym lud Jehowy na całym świecie. W zgromadzeniach okręgowych pod hasłem „Sprawiedliwość Boża”, jakie się odbyły w drugiej połowie 1988 i na początku 1989 roku, wzięły udział 6 273 804 osoby.

Niektórzy musieli się zdobyć na nadzwyczajne wysiłki, żeby być na kongresie. Na przykład w Mjanmie (poprzednio Birma) w pewnych okolicach jest dość niebezpiecznie, toteż podróżowanie wiąże się z ryzykiem. Mimo to wielu głosicieli zdecydowało się na kilkudniową wędrówkę lub jazdę przepełnionym pociągiem, byle skorzystać z tej uczty duchowej. A w Kenii bracia przyjeżdżali na zgromadzenia rowerami albo szli wiele kilometrów pieszo.

Brat z Zambii, który przybył na kongres do RPA, tak powiedział o panującej tam atmosferze, wolnej od uprzedzeń rasowych: „To cudowne, że mogłem być na kongresie w Johannesburgu. Ogromną radość sprawiło mi przebywanie wśród braci różnych ras — byliśmy jak jedna rodzina”. W Senegalu serdeczność zgromadzonych oraz jasne stanowisko Świadków Jehowy w kwestii zdrożnych praktyk wywarły duże wrażenie na młodym muzułmaninie, który jeszcze nigdy nie był na naszych zebraniach. Po sobotnim programie uznał, że powinien się pozbyć amuletów i talizmanów, które miał przywiązane wokół pasa, żeby go chroniły. „Przestałem na nich polegać” — przyznał. „Wiem, że Świadkowie Jehowy znają prawdę, a żaden z nich nie nosi ochronnych amuletów. To Jehowa ich chroni”.

Dobrym świadectwem była też czystość i porządek na naszych zgromadzeniach. Gospodarz pewnego stadionu w Brazylii powiedział: „Przyjemnie jest widzieć was tutaj, bo to oznacza, że stadion będzie czystszy i zostawicie po sobie porządek. Wasza czystość jest godna pochwały. Przyjdźcie znowu!”

W roku 1989 hasłem zgromadzeń była „Prawdziwa pobożność”. Z wielu miejsc na świecie dotarły informacje o dużej liczbie obecnych i tysiącach nowo ochrzczonych. Na przykład na terenie obsługiwanym przez biuro oddziału w USA w kongresach uczestniczyło 1 366 700 osób, a 18 011 ochrzczono. Na półkuli południowej ta seria zgromadzeń zakończy się na początku roku służbowego 1990.

Jednakże w sierpniu 1989 roku w centrum uwagi znajdowała się Polska. Lud Jehowy przeżył tam niezapomniane chwile.

Historyczne kongresy w Polsce

W październiku 1987 roku na dorocznym zebraniu statutowym pensylwańskiej korporacji Towarzystwa ogłoszono, że na rok 1989 w Polsce są zaplanowane kongresy międzynarodowe. Mało kto zdawał sobie wówczas sprawę, jak ważne okażą się te zgromadzenia. Odbyły się w Poznaniu i Chorzowie w dniach od 4 do 6 sierpnia oraz w Warszawie — od 11 do 13 sierpnia.

Zakładano, że na te uczty duchowe przybędzie 140 000 osób z 22 krajów. Tymczasem łącznie uczestniczyło w nich 166 518 osób, a liczba reprezentowanych krajów przekroczyła oczekiwania.

Od 28 lipca przez całe 2 tygodnie lotnisko warszawskie codziennie wrzało od gwaru, gdy bracia polscy witali delegatów ze wszystkich zakątków Europy oraz z Japonii i Ameryki Północnej. Niektórzy goście pokonali aż 11 000 kilometrów, jadąc 6 dni i 6 nocy, głównie pociągami. Przybyli z Syberii, Kazachstanu, Kaukazu, Ukrainy i republik nadbałtyckich. Nie odstraszyły ich opóźnienia spowodowane okresem urlopowym ani inne trudności. Byli uszczęśliwieni, że mogą razem z innymi uczestniczyć w tym duchowym święcie.

Przedstawiciele Biura Kongresów polskiego przedsiębiorstwa turystycznego Orbis przyznali, że delegaci z Europy Zachodniej, Japonii oraz Ameryki Północnej stanowili największą zagraniczną grupę gości kongresowych, jaka kiedykolwiek przybyła do Polski. Duże wrażenie zrobiło na nich przykładne zachowanie braci i sprawna organizacja.

Bardzo dobrze układała się współpraca z władzami. Na dworcach lotniczych, autobusowych i kolejowych organizatorzy zgromadzeń mogli liczyć na życzliwą pomoc kierownictwa i pracowników.

Hotele w miastach kongresowych pomieściły około 12 000 osób, tymczasem miejscowi bracia zapewnili noclegi przeszło 60 000 delegatów przez zakwaterowanie ich w domach i mieszkaniach prywatnych, na Salach Królestwa, w internatach i namiotach. Zbór 86 głosicieli przyjął ponad 500 przyjezdnych. W innym zborze na zachodnich przedmieściach Warszawy 146 głosicieli gościło 1276 osób.

W piątek rano w każdym mieście kongresowym delegaci zapełniali wszystkie główne drogi do stadionu. Zewsząd nadjeżdżały samochody z rozentuzjazmowanymi, uszczęśliwionymi Świadkami. Wynajęte autobusy przywoziły naszych braci z okolicznych miast i miasteczek i parkowały na wyznaczonych miejscach. Inni przyjeżdżali specjalnymi pociągami. Wszędzie było widać plakietki kongresowe.

Na wszystkich trzech zgromadzeniach wyznaczono specjalne sektory dla delegatów zagranicznych. Z kilku krajów przybyły duże grupy — największa z Czechosłowacji. Obecnych było też wielu braci z ZSRR, którzy przyjechali w odwiedziny do krewnych i przyjaciół.

Specjalne punkty programu

Ponieważ zgromadzenia miały charakter międzynarodowy, przekazano na nich pozdrowienia z około 25 krajów. Część programu tłumaczono jednocześnie nawet na 16 języków, przy czym należący do danej grupy językowej odbierali wszystko wyraźnie i nie przeszkadzało im to, co słyszeli siedzący w innych sektorach. Kiedy pytano specjalistę od akustyki, jak sprostać takiemu zadaniu, odparł: „Nie da się tak nagłośnić stadionu, żeby obecni mogli równolegle słyszeć program w 16 językach”. Niemniej naszym braciom to się powiodło i wszyscy uważnie wysłuchali przemówień przedstawicieli polskiego Komitetu Kraju oraz członków Ciała Kierowniczego.

Dużą niespodzianką okazało się opublikowanie w sobotę po południu dwóch traktatów w języku polskim. Bracia w Polsce po raz pierwszy otrzymali na kongresie nowe publikacje. Jeszcze większą niespodzianką było wydanie w niedzielę rano broszury pt. Czy wierzyć w Trójcę? Będzie ona na tym terenie nader skutecznym narzędziem do demaskowania tej fałszywej nauki, a zarazem pomoże szczerym ludziom poznać jedynego prawdziwego i żywego Boga oraz Jego Syna, Chrystusa Jezusa.

Sobotni chrzest wzruszył obserwatorów. Kiedy kandydaci do chrztu wstali, żeby odpowiedzieć na dwa pytania postawione przez mówcę, w każdym mieście kongresowym stadion aż zatrząsł się od oklasków. Jeszcze nigdy nie ochrzczono w Polsce na kongresach tylu osób. Każdy miał w oczach łzy radości.

Na wszystkich trzech zgromadzeniach panowała niezapomniana atmosfera. Już samo przebywanie na tych dużych stadionach i spożywanie ze stołu Jehowy pokarmu duchowego przygotowanego przez „niewolnika wiernego i rozumnego” było zaszczytem i sprawiało ogromną radość (Mat. 24:45-47). A jakże poruszała serce świadomość, że siedzący obok bracia z Czechosłowacji, Węgier, NRD, ZSRR, Jugosławii oraz innych krajów jeszcze nigdy nie mieli możliwości spotkania się z większymi grupami współwyznawców!

Pewien delegat z ZSRR powiedział: „Od lat czekaliśmy na ten dzień, a teraz jesteśmy tu na międzynarodowym zgromadzeniu. Trudno nam to wszystko pojąć i ogarnąć rozumem. To jest jak sen. Nie da się ująć w słowa wszystkiego, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy. Kiedy ujrzeliśmy ten olbrzymi, owalny stadion zapełniony ludźmi i usłyszeliśmy muzykę, łzy napłynęły nam do oczu. A podczas modlitwy — gdy wszyscy jednocześnie zastygliśmy w bezruchu — ciarki przechodziły nam po plecach. Było to niezwykle podniosłe i jednoczące. Kongres w Warszawie jest tak wspaniały i imponujący, że tylko w nowym świecie będzie lepiej. Nigdy nie zapomnimy tych cudownych dni. Szczególne dzięki i chwała za to naszemu Stwórcy, Jehowie Bogu!”

W Życiu Warszawy z 16 sierpnia 1989 roku tak napisano o kongresie na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia: „Te spotkania mają dla wyznawców Boga Jehowy ogromne znaczenie — mówią sami. — Są z pewnością manifestacją jedności współwyznawców (...). I jeszcze jedno — mogą być uczestnicy kongresu wzorem do naśladowania, gdy mowa o zachowaniu porządku, spokoju i czystości”.

Trudno naprawdę opisać owo poczucie więzi braterskiej, miłość, a także radość, jaką dawało przebywanie ze sobą. Nic więc dziwnego, że w każdym mieście kongresowym po końcowym przemówieniu bracia pozostali na swych miejscach — nie chcieli się rozchodzić, pragnęli zapamiętać tę chwilę. Niezłomnie wierzymy, że w niezbyt odległej przyszłości cała ziemia zostanie napełniona ludźmi miłującymi naszego Wielkiego Stwórcę, Jehowę, i zjednoczonymi w służbie dla Niego.

Każdy, kto latem 1989 roku miał przywilej uczestniczyć w polskich kongresach, zgodzi się ze słowami Psalmu 70:5: „Niech się rozweselą i rozradują w tobie wszyscy, którzy cię szukają! Niech mówią zawsze: Wielki jest Bóg! Ci, którzy miłują zbawienie twoje” (Biblia warszawska).

Kurs Usługiwania przynosi rezultaty

W roku służbowym 1989 powstały w USA kolejne dwie klasy Kursu Usługiwania. Trzecią klasę gościła Sala Zgromadzeń w St. Louis (stan Missouri), a czwartą — w Coraopolis (Pensylwania). Piątą otworzono wiosną 1989 roku w Wiedniu w Austrii.

Trzecia klasa miała 25 słuchaczy, z których 6 skierowano za granicę. Pozostali otrzymali przydziały służby w USA i Kanadzie, część wyruszyła do służby obwodowej. W czwartej klasie 16 spośród 24 absolwentów wyznaczono do pracy na terenie zagranicznym. Reszta na razie pełni służbę pełnoczasową w USA i Kanadzie.

Pod koniec kwietnia 1989 roku Kurs Usługiwania nabrał bardziej międzynarodowego charakteru. Dwaj doświadczeni instruktorzy, usługujący w USA jako nadzorcy podróżujący, zostali wysłani do Wiednia. 23 słuchaczy pierwszej klasy w Europie pochodziło z Austrii, Belgii, Francji, RFN, Holandii, Szwajcarii oraz Jugosławii. Ośmiu dalszych to przyszli instruktorzy w klasach, jakie zostaną otworzone w RFN, Francji, Hiszpanii i we Włoszech. Zajęcia odbywały się w przyjemnej sali, a uczestnicy mogli korzystać z biblioteki; kurs miał też swoje biuro. Kwatery zapewniono w domu Betel.

Instruktorzy byli bardzo zadowoleni z postępów słuchaczy kursu. Dla tych ostatnich stanowił niepowtarzalne przeżycie, którego nigdy nie zapomną ani nie będą żałować. Czterech absolwentów skierowano do krajów pozaeuropejskich, a pozostali wypełniają przydzielone im zadania w samej Europie.

Po ukończeniu kursu w Wiedniu absolwenci napisali list, w którym czytamy między innymi: „Zanim tu przyjechaliśmy, większość z nas już wykonywała pracę pasterską. Teraz jednak o wiele lepiej rozumiemy, jakie wymagania są stawiane pasterzom ludu Bożego. Jesteśmy przekonani, że zostaliśmy dobrze wyszkoleni i wyposażeni do służenia Jehowie, naszym braciom i naszym bliźnim, dzięki czemu będziemy mogli to robić znacznie skuteczniej niż przedtem”.

Absolwenci Kursu Usługiwania zostali jak dotąd skierowani do służby w 25 krajach. Można się spodziewać, że w roku służbowym 1990 to pożyteczne szkolenie jeszcze bardziej rozszerzy swój zakres.

Biura oddziałów oddane do użytku ku chwale Boga

Oddanie się Wszechwładnemu Panu Jehowie to najważniejsza chwila w życiu człowieka. Równie ważnym wydarzeniem w życiu teokratycznym jakiegoś kraju jest oddanie do użytku pomieszczeń biura oddziału i ofiarowanie ich temu samemu Panu Wszechwładnemu, który „uczynił niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest” (Dzieje 4:24). W minionym roku służbowym odbyło się pięć takich uroczystości, między innymi jedna w Meksyku.

Peru

Ranek 6 listopada 1988 roku był chłodny i pochmurny. Wkrótce jednak niebo się wypogodziło i zaświeciło słońce, jakby zachęcone rozradowanymi twarzami ludzi zmierzających na wyznaczone miejsce w Monterrico Chico w Limie. Lud Jehowy oczekiwał szczególnego wydarzenia — radosnego zakończenia rozbudowy peruwiańskiego Betel. W nowej Sali Królestwa w siedzibie oddziału zebrały się 694 osoby z sercami przepełnionymi wdzięcznością. Specjalnego programu uważnie wysłuchało dzięki połączeniom telefonicznym dalsze 48 150 osób zgromadzonych w Campoy na peryferiach Limy. Dość zaskakująca to liczba, jeśli wziąć pod uwagę, że w całym kraju jest tylko 31 000 Świadków! Wykład okolicznościowy wygłosił Theodore Jaracz z Ciała Kierowniczego.

Kiedy w 1980 roku sporządzano plany pierwotnej części biura, trudno było przewidzieć, jak duży będzie przyrost głosicieli. Jednakże zanim w grudniu 1984 roku ukończono budowę, stało się jasne, że pomieszczenia oddziału trzeba będzie niedługo znowu powiększyć.

Projekt rozbudowy peruwiańskiego Betel przewidywał, by do istniejącego kompleksu dodać identyczne obiekty, które dzięki odpowiedniej konstrukcji byłyby odporne na wstrząsy sejsmiczne. Niemałe zainteresowanie wzbudziła zastosowana metoda budowy z płyt prefabrykowanych. Gromady widzów całymi dniami obserwowały, jak 60-tonowy dźwig przenosił na miejsce ciężkie elementy betonowe, ważące wiele ton. Łącznie ustawiono 120 takich płyt z wbudowanymi rurami na przewody elektryczne oraz futrynami okien i drzwi. Podczas tego montażu bracia w ciesielni uwijali się jak pszczoły obrabiając piękny mahoń z dżungli peruwiańskiej, użyty do wykonania stolarki.

Z różnych krajów przyjechało na własny koszt oraz oddało do dyspozycji swój czas 55 ochotników z międzynarodowych brygad budowlanych. Złożyli tym dowody serdecznej ofiarności. Jak większość cudzoziemców, mieli kłopoty ze zdrowiem, toteż byli wdzięczni dwom lekarzom — również Świadkom Jehowy — którzy niestrudzenie udzielali im pomocy medycznej. Przez cały okres budowy ochotnicy mogli też korzystać z innych podstawowych usług. Na przykład dwóch braci tydzień w tydzień prowadziło na zmianę „zakład fryzjerski”, ochoczo strzygąc każdemu włosy.

60 członków rodziny Betel może potwierdzić, że projekt rozbudowy biura oddziału w Peru zrodził się z pilnej potrzeby i został zrealizowany ku chwale Jehowy.

Salwador

„Cześć Teokracji, co wszędzie dziś rośnie! Posłuch olbrzymi ten rząd Boży ma”. W sobotę 12 listopada 1988 roku 22 091 głosów zaśpiewało te porywające słowa na uroczystości oddania do użytku nowego biura oddziału i domu Betel w Salwadorze, kraju w Ameryce Środkowej.

Zespół budynków biurowych i mieszkalnych wzniesiono na podmiejskim wzgórzu, które góruje nad stolicą państwa, San Salvador, i skąd widać wulkany, z jakich słynie ten kraj.

Brat John Barr, członek Ciała Kierowniczego, wygłosił ciepłe przemówienie pod tytułem „Pieśń o rozroście Teokracji”. Przedstawiono też barwne tańce ludowe w wykonaniu stuosobowej grupy miejscowych braci i sióstr.

Z radosnego programu okolicznościowego skorzystało ponad 300 gości z 9 krajów Ameryki Północnej i Środkowej oraz Europy. Część z nich należała do grona 326 ochotników z międzynarodowych brygad budowlanych, które wniosły spory wkład w budowę.

Pierwsze tony pieśni o rozroście Teokracji zabrzmiały w Salwadorze w roku 1945, gdy przybyła tu pierwsza para misjonarzy, Roscoe i Hilda Stone, przed którymi stało gigantyczne zadanie zaniesienia prawdy, półtoramilionowej wówczas ludności kraju. Od tamtej pory pieśń tę śpiewano coraz głośniej. W roku 1989 osiągnięto najwyższą 17 647 głosicieli, co oznacza, że jeden głosiciel przypada przeciętnie na 322 mieszkańców. W okresie wznoszenia biura oddziału — począwszy od kupienia pierwszej parceli w kwietniu 1983 roku, przez dwa i pół roku budowy, aż do jej ukończenia w lipcu 1988 roku — w kraju tym nastąpił niebywały, bo 50-procentowy wzrost. Wcale nie przeszkodził temu fakt, że wielu pionierów stałych i specjalnych nie opracowywało przydzielonych im terenów, gdyż pomagali w pracach budowlanych. Możliwy jest jeszcze większy rozwój, co widać z ogromnej liczby nowo zainteresowanych, obecnych w roku 1989 na Pamiątce, na którą przybyły 58 503 osoby.

Odporność nowych budynków na wstrząsy została wypróbowana dość wcześnie, bo już 10 października 1986 roku, kiedy w San Salvador nastąpiło silne trzęsienie ziemi. W centrum miasta większość domów uległa zniszczeniu, setki ludzi zginęło, a tysiące postradało dach nad głową, ale żaden z braci zatrudnionych na budowie nie odniósł obrażeń, a budynki nic nie ucierpiały. Po wzniesieniu tych nowoczesnych obiektów duch Jehowy dalej spoczywa na braciach w Salwadorze, którzy przyłączają się do swych współwyznawców na całym świecie w śpiewaniu nie milknącej pieśni o rozroście Teokracji.

Mauritius

Ta tropikalna wyspa przypominająca klejnot otoczony turkusowym morzem, rafami koralowymi i białymi plażami jest ojczyzną ponad miliona potomków dawnych imigrantów, jacy przybyli tu przed laty do pracy na plantacjach trzciny cukrowej i osiedlili się na Mauritiusie, wśród szmaragdowej zieleni, z której sterczą strome szczyty wulkaniczne. Obecnie większość mieszkańców to Hindusi praktykujący religię przodków; sporą grupę stanowią też Kreole będący katolikami, Hindusi wyznający islam, Europejczycy i Chińczycy. Językiem oficjalnym jest angielski, ale w powszechnym użyciu jest odmiana francuskiego — język kreolski.

W 1933 roku przyjechali na wyspę dwaj pionierzy — Bert McLuckie i Robert Nisbet — skierowani przez oddział w RPA. Jako pierwsi zasiali tu nasienie Królestwa. Jednakże dopiero 18 lat później, kiedy do Roberta dołączył jego brat George, ziarno to zapuściło korzenie i zaczęło rosnąć.

Zanim do tego doszło, orędzie Królestwa dotarło na sąsiednie wyspy: Reunion i Rodrigues. Dziś oddział na Mauritiusie nadzoruje dzieło głoszenia o Królestwie na obu tych wyspach, a także na Majotcie i Komorach. Prawdę mówiąc, na Reunionie jest więcej Świadków Jehowy niż na Mauritiusie.

Przez kilkadziesiąt lat bracia korzystali z wynajętych pomieszczeń, aż ostatnio w miejscowości Vacoas położonej w głębi kraju wybudowano nowe biuro oddziału wraz z domem Betel i Salą Królestwa. Oddano je do użytku 10 grudnia 1988 roku. Okolicznościowe przemówienie wygłosił Carey Barber, członek Ciała Kierowniczego, a wysłuchało go z zadowoleniem 701 osób.

Budową interesowało się wielu życzliwych sąsiadów. Często zwracali uwagę na przykładne zachowanie młodych braci, którzy tam mieszkali i pracowali. Na przykład w niewielkim domku z blachy falistej, sąsiadującym z placem budowy, mieszka Amrita razem z matką i babcią. Kiedy tuż po rozpoczęciu robót ktoś trafił do niej w pracy od drzwi do drzwi, zgodziła się na studium Biblii. Poruszona nabytą wiedzą, zaofiarowała się z pomocą i codziennie przyrządzała posiłki dla głodnych pracowników. Przebywanie w tak dobrym towarzystwie przyśpieszyło jej postępy duchowe i dziś pełni służbę pełnoczasową jako oddany Bogu, ochrzczony Świadek Jehowy.

Z jakąż radością obserwują rozrost ludu Jehowy w tej części świata weterani służby! W roku 1951 założono tu pierwszy zbór, liczący 8 głosicieli Królestwa. Teraz na owych wyspach Oceanu Indyjskiego jest 2564 głosicieli, skupionych w 30 zborach. Działa tu czworo zagranicznych kaznodziejów pełnoczasowych, którzy łącznie spędzili w służbie 132 lata. Ich uczucia trafnie wyraziła siostra Eunice Price: „Sadziliśmy, sialiśmy, a Jehowa dał wzrost. Jakże zaszczyceni jesteśmy, że mogliśmy to oglądać na własne oczy!”

Japonia

Po pięciu latach prac, w których uczestniczyło ponad 500 braci, 13 maja 1989 roku oddano do użytku nowe pomieszczenia biura oddziału w Ebinie w Japonii. W programie inauguracyjnym wzięli udział członkowie Ciała Kierowniczego: Carey Barber, John Barr i Lloyd Barry. * W tej niezmiernie radosnej uroczystości uczestniczyło 3213 osób, a wśród nich wszyscy tamtejsi misjonarze i nadzorcy podróżujący, bracia pomagający przy budowie i ich rodziny oraz wielu wiernych, długoletnich głosicieli. Obecnych było też około 60 gości zagranicznych z 13 oddziałów.

Następnego dnia, w niedzielę 14 maja, odbyło się specjalne zgromadzenie w 46 miejscach, połączonych telefonicznie. Dzięki temu 233 780 osób mogło wysłuchać przemówień, jakie wygłosili delegaci z różnych krajów oraz członkowie Ciała Kierowniczego. Te dwa dni staną się bez wątpienia kamieniami milowymi w teokratycznej historii Japonii.

W tej chwili około 38 oddziałów planuje albo już realizuje budowę bądź rozbudowę swoich obiektów. Na 30 placach budowy miejscowym pracownikom pomagają ochotnicy wysłani przez kierownictwo międzynarodowych brygad budowlanych. Jehowa rzeczywiście w różny sposób udziela swemu ludowi niezwykłej mocy do ‛dawania świadectwa’ przynoszącego chwałę Jemu oraz Jego Synowi (Dzieje 4:33).

Afryka

Wolą Bożą jest, żeby „ludzie wszelkiego pokroju byli wybawieni”. A na kontynencie afrykańskim zaznaczył się w roku służbowym 1989 nieustanny postęp właśnie w tym kierunku (1 Tym. 2:4).

W Senegalu pewien nauczyciel szkoły średniej od lat systematycznie prenumeruje nasze czasopisma. Na swoich lekcjach często przekazuje wiadomości zaczerpnięte z Przebudźcie się! Chcąc ułatwić uczniom śledzenie wykładów, niekiedy wypożycza im swoje egzemplarze. Bywały jednak kłopoty z ich odzyskiwaniem, wobec czego zamawia teraz przy końcu roku oprawne roczniki i korzysta z nich w klasie!

W Republice Gwinei nie ma wprawdzie zbyt wielu Świadków Jehowy, ale działalność głoszenia i pozyskiwania uczniów prowadzą oni nadzwyczaj gorliwie. Bracia przystąpili tam do wzniesienia skromnej Sali Zgromadzeń, położonej na wzgórzu w pewnej odległości od drogi. Zastanawiali się, jak dowieźć na to miejsce kilka ciężarówek piasku. Zwrócili się do przedsiębiorstwa budowy dróg o pożyczenie wywrotki. Kierownik oddał do ich dyspozycji nie tylko wywrotkę, lecz także koparkę przedsiębierną. Musieli obrócić sześć razy, żeby przewieźć piasek. Kiedy poszli zapłacić za wypożyczony sprzęt, kierownik oświadczył, że usługę wykonano bezpłatnie. Powiedział: „W tej sprawie możecie zrobić tyle, żeby pomodlić się za nami do Jehowy, abyśmy bardziej zainteresowali się Jego religią”.

Nadzorca obwodu pracujący na Wybrzeżu Kości Słoniowej szukał w mieście Bonduku sali, która byłaby dostatecznie duża, by przedstawić w niej specjalny program z przezroczami. Nawiązał kontakt z dyrektorem miejscowego ośrodka kultury. Ten z początku był przeciwny udostępnieniu sali Świadkom Jehowy, bo w przeszłości inne ugrupowania religijne wprowadzały tam zbyt dużo zamieszania. Zaproponował jednak nadzorcy złożenie pisma z uzasadnieniem przedłożonej prośby. Tego samego dnia nadzorca obwodu spotkał policjanta, z którym dawniej w Abidżanie studiował Biblię. Tak się złożyło, że był on osobistym przyjacielem wspomnianego dyrektora. Poszedł do niego i wyjaśnił, że na Świadkach Jehowy można polegać. Dyrektor zgodził się wynająć salę, i powierzył mu klucz. Niewielki zbór liczący 21 głosicieli przeżył niemałą radość, gdy przybyły 124 osoby, a wśród nich sam dyrektor i zaprzyjaźniony z nim policjant. Porządek na sali oraz budujący program zrobiły na dyrektorze takie wrażenie, że na przyszłość zaproponował korzystanie z sali w każdej chwili, a do tego jeszcze zgodził się na studium biblijne.

Mary, 11-letnia mieszkanka Sierra Leone, cierpi na niedokrwistość sierpowatą. W ciągu ostatnich dwóch lat była szereg razy w szpitalu, ponieważ usuwano jej z nogi zakażoną kość. Przez cały czas była zdecydowana nie naruszyć prawa Bożego jasno wyłuszczonego w Dziejach Apostolskich 15:29 i ‛trzymać się z dala od krwi’. Oznaczało to ciągłą walkę z lekarzami w kwestii transfuzji. Matka popiera jej stanowisko, ale gdy chodzi o odmowę przyjęcia krwi, Mary mówi sama za siebie. Dwa lata temu, gdy miała zaledwie 9 lat, spędziła w szpitalu trzy miesiące, podczas których lekarze, pielęgniarki i pacjenci usiłowali wymóc na niej zgodę na transfuzję. Chirurdzy powiedzieli jej, że bez tego nie da się przeprowadzić operacji, i ostrzegli, że jeśli się jej nie podda, nie będzie już mogła chodzić. Może nawet umrzeć. Mary odparła jednak: „Wolę umrzeć niż przyjąć krew. Jehowa nie uznaje przetaczania krwi (...) Jeżeli przyjmę krew, będę się czuła brudna w oczach Jehowy”.

Lekarze wywierali też nacisk na matkę Mary; zarzucali jej, że widocznie chce, by dziewczynka umarła, i twierdzili, iż będzie odpowiedzialna za śmierć córki. Uważali, że poddała ją swoistemu praniu mózgu.

Mary razem z matką mocno obstawały przy postanowieniu, żeby nie naruszyć prawa Bożego. W końcu dwaj chirurdzy zgodzili się przeprowadzić operację wspólnie. Miała dzięki temu trwać krócej i odbyć się bez użycia krwi. Nie dawali jednak wiele nadziei na sukces. Kiedy po wszystkim Mary odzyskała przytomność, pierwsze jej słowa brzmiały: „Jehowo, uratuj swoją służebnicę!” Wróciła do sił szybciej niż dwie pacjentki, które tego dnia przeszły taki sam zabieg, lecz z zastosowaniem transfuzji.

Niedokrwistość sierpowata jest niestety nieuleczalna, toteż Mary czekają dalsze operacje i cierpienia. Rzadko kiedy pojawia się na zebraniach, ponieważ trudno jej chodzić. Bracia nie mają samochodów, nie ma też transportu publicznego. Z wielkim wysiłkiem przybyła w zeszłym roku na Pamiątkę, ale w drodze powrotnej kilka razy upadła.

Mary jest mała, wygląda mizernie i chodzi o drewnianej kuli, ale wiarę ma silną. Wskazuje na to choćby imię pieska, którego dostała od mamy, gdy miała iść na pierwszą operację. Nazwała go „Tak Trzymać”. Kiedyś odwiedził ją wujek i zapytał: „Czy nazwałaś go tak, bo trzeba go trzymać, żeby nikogo nie pogryzł?”

„Nie, wujku”, odpowiedziała Mary, „nazwałam go tak, ponieważ Biblia każe nam mocno trzymać się prawości. Jeżeli trzymamy się prawości, wszystko będzie dobrze”.

Na terenie Burkina Faso misjonarka prowadziła studium biblijne z kobietą, której mąż był bardzo temu przeciwny. Ponieważ praca zarobkowa wymagała od niego częstych podróży, misjonarka zachęciła żonę, by wkładała mu do teczki po parę czasopism. Stopniowo zaczął je czytać. Wkrótce zaniechał sprzeciwu. W roku 1988 zaproszono go na Pamiątkę, na którą ku zaskoczeniu wielu osób przyszedł. Zaczęto prowadzić z nim studium biblijne i dokonał tylu zmian w swoim życiu, że rodzina i przyjaciele powiadają, iż skoro Świadkowie Jehowy zdołali zrobić z niego lepszego człowieka, to ich religia musi być prawdziwa.

W innym kraju afrykańskim na nasze zebranie wtargnęła policja. Zaaresztowano pioniera specjalnego, zawleczono go do więzienia, przeszukano i poddano przesłuchaniu. Miał przy sobie kartkę, na której w trakcie zebrania notował teksty biblijne. Policjant zobaczył imiona: Jan, Piotr, Jeremiasz, a przy nich jakieś liczby. Doszedł do wniosku, iż jest to lista osób, które są pionierowi winne znaczną sumę pieniędzy. Zapytał: „Jak ci ludzie oddadzą wam dług, skoro jesteście w więzieniu?” Nawet w tej niewesołej sytuacji pionier nie mógł powstrzymać uśmiechu.

Azja

Bracia w Azji z entuzjazmem proponują ludziom prenumeraty StrażnicyPrzebudźcie się! Pilnie szukają osób zainteresowanych orędziem biblijnym i pomagają im słuchać Słowa Bożego, aby żyła ‛ich dusza’ (Izaj. 55:3Bw).

Pewien pionier stały w Indii zgodnie z zaleceniami Naszej Służby Królestwa starannie przygotował listę znajomych, członków rodziny i osób, z którymi studiuje Biblię, aby podczas specjalnej kampanii zaproponować im prenumerowanie naszych czasopism. Jego szczere wysiłki przyniosły wspaniałe wyniki. Uzyskał w ciągu miesiąca 30 zamówień.

Inny brat, zatrudniony w dużym przedsiębiorstwie transportu autobusowego, wymienił 10 warunków bezpiecznej jazdy w konkursie ogłoszonym dla 36 000 pracowników jego firmy. Zaczerpnął je z Przebudźcie się! z 8 stycznia 1988 (wyd. angielskie). Okazały się najlepsze. Otrzymał dyplom, a prócz tego opisano to w najważniejszych gazetach stanowych. Brat jednak przyznał pokornie: „Wiem, że nie mnie się należy całe to uznanie. To zasługa Jehowy i Jego organizacji, bo od niej mamy te cenne informacje”.

W Japonii nadzorca obwodu zachęcał każdy zbór odwiedzany podczas wspomnianej kampanii do podjęcia szczególnych starań o pozyskiwanie prenumerat. Jak podaje w swym sprawozdaniu, w pierwszym zborze uzyskano ich 181, w drugim 153, a w trzecim 145. Chociaż w czwartym rozpoczął wizytę 30 maja, a więc już w przedostatnim dniu kampanii, zachęcił braci, żeby choć nazajutrz wytężyli swe siły. Uzyskali w ciągu tego jednego dnia 84 prenumeraty, w tym 56 w pracy od drzwi do drzwi.

Pewna siostra wytknęła sobie cel, żeby w każdym miesiącu kampanii, a więc w kwietniu i w maju, uzyskać po 30 prenumerat. Mówi, że pokierowała się wskazówkami z wkładki załączonej w 1983 roku do Naszej Służby Królestwa. Każdemu, kto przychodził do domu — czy był to inkasent, sprzedawca, czy doręczyciel — oferowała czasopisma. Proponowała je również znajomym, telefonicznie lub składając im wizyty, a podczas zakupów zachęcała do czytania personel sklepów, jeśli nie był zbyt zajęty. W kwietniu zdobyła 40 prenumerat, a w maju 32, przy czym 46 uzyskała dzięki głoszeniu nieoficjalnemu.

Brat z miasta Pusan w Korei Południowej zauważył, że w służbie polowej dość rzadko opracowuje się biurowce. Ponieważ jest adwokatem, dostanie się do gabinetów prezesów i menedżerów różnych firm nie sprawiało mu większych trudności. Jaką metodę stosował? Dawał krótkie, proste świadectwo. Jeśli reakcja była przychylna, mówił dalej. W ten sposób w jednym miesiącu kampanii uzyskał 26 prenumerat. Był zdecydowany osiągnąć swój cel i nie zniechęcać się, choć praca na tego rodzaju terenie wymagała częstszego chodzenia po schodach. Nie było to łatwe, ponieważ przebył kiedyś udar mózgu i cierpi na jednostronny niedowład.

Tajwan należy do najgęściej zaludnionych regionów świata i obecnie ma ponad 20 000 000 mieszkańców. 95 procent to Chińczycy, z których większość wyznaje buddyzm i taoizm. Czy ci ludzie odnoszą się przychylnie do orędzia Królestwa? Owszem. Obecnie wielu z nich na równi z rzekomymi chrześcijanami słucha dobrej nowiny i poznaje swojego Stwórcę. Co sprawia, że osoby o mentalności ukształtowanej przez chińską tradycję decydują się na studiowanie Biblii?

Były buddysta, a obecnie nasz brat, opowiada, co go do tego skłoniło: „W domu, gdzie się wychowywałem, praktykowano buddyzm, a ponadto sąsiadował on ze świątynią buddyjską. Nic więc dziwnego, że w dzieciństwie religia ta wywarła na mnie wielki wpływ. Kiedy byłem w wieku szkolnym, przeprowadziliśmy się do większego miasta i tam zetknąłem się z Biblią i kościołem prezbiteriańskim. Właściwie nigdy nie rozumiałem tej Księgi, ale przyłączyłem się do prezbiterian, ponieważ to, czym się zajmowali, było zbieżne z celem, do jakiego sam wówczas zmierzałem w życiu. Chciałem być bogaty i niezależny. Kościół kładł nacisk na sprawy finansowe i wsparcie materialne od parafian, innymi słowy popierał materializm. To mi odpowiadało.

„Urządziłem się i założyłem rodzinę, ale ciągle mi czegoś brakowało. Pewnego dnia żonę odwiedził Świadek Jehowy i zapytał, czy wie, jakie jest imię Boże. Ponieważ nie wiedziała, osoba ta pokazała jej, że Bóg ma imię Jehowa (Ps. 83:18 [83:19, Biblia Tysiąclecia, wyd. II]). Kiedy wróciłem z pracy, żona zadała mi to samo pytanie. Musiałem uczciwie przyznać, że choć od lat należę do kościoła prezbiteriańskiego, nie mam pojęcia, że imię Boże brzmi Jehowa! Pionierka zaczęła studiować z nami Biblię.

„Mniej więcej po trzech miesiącach zrozumiałem, jakie są wymagania, i zacząłem dokonywać zmian w swoim usposobieniu i w życiu rodzinnym. Uświadomiłem sobie, że Jehowa rzeczywiście istnieje, a Biblia jest Jego spisanym, natchnionym Słowem. Przez ostatnie sześć lat nasza rodzina zrobiła znaczne postępy pod względem duchowym. Mam przywilej usługiwać jako starszy w miejscowym zborze. Co rok oboje z żoną rezerwujemy sobie czas na pomocniczą służbę pionierską. Obaj synowie są głosicielami i wszyscy dążymy do tego, żeby cała nasza czwórka była pionierami stałymi. Dziękujemy Jehowie, że pouczył nas przez swą organizację, jak tworzyć zespoloną rodzinę, która ma konkretny cel w życiu — coś, czego nam nie dał buddyzm ani chrześcijaństwo”.

Nowi misjonarze, którzy przyjeżdżają na Tajwan, przez pierwsze trzy miesiące koncentrują się na nauce chińskiego. Każdego dnia spędzają szereg godzin na zajęciach w klasie. Następnie przez cztery godziny głoszą od drzwi do drzwi, aby ćwiczyć to, czego się nauczyli, a po powrocie odrabiają zadania domowe. Ile potrafią zrozumieć, gdy po raz pierwszy wyruszają do służby kaznodziejskiej? Z początku naprawdę niewiele. Jeden z nich umiał wprawdzie wyjaśnić pewnemu mężczyźnie, dlaczego do niego przyszedł, ale zapomniał, co się mówi na zakończenie i jak zachęcić do zaprenumerowania StrażnicyPrzebudźcie się! Domownik okazał się na tyle uprzejmy, że zatelefonował do biura oddziału, by się dowiedzieć o resztę, po czym zaprenumerował obydwa czasopisma.

Europa

„Młodzieńcy, a także dziewice, starcy razem z chłopcami. Niech sławią imię Jehowy” (Ps. 148:12, 13). Właśnie tak czynią nasi bracia w Europie.

Dziewięcioletni Frankie mieszka w Luksemburgu. Musiał na jakiś czas iść do szpitala i zabrał ze sobą magnetofon i kasety z nagraniami książki Przysłuchiwanie się Wielkiemu Nauczycielowi. Na oddział szpitalny co wieczór zachodził ksiądz, aby powiedzieć chorym dobranoc. Będąc w sali, gdzie leżał Frankie, zobaczył kasety, lecz ani słowem się na ten temat nie odezwał. Na drugi dzień przyszedł w południe, ale Frankie akurat spał. Ksiądz wziął kasetę, założył do magnetofonu, usiadł na łóżku Frankiego i przesłuchał obie strony. Kiedy Frankie się obudził, ksiądz zadał mu kilka pytań. Pochwalił Frankiego za to, że wierzy w Boga.

„Potem zapytał mnie”, mówi Frankie, „czy mógłby otrzymać książkę, którą widział przy kasetach. Wręczyłem mu książkę o Wielkim Nauczycielu, i jeszcze Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi”.

We Francji w okolicach Paryża dwóch kilkunastoletnich Laotańczyków poznawało prawdę biblijną od Świadków Jehowy. Jednakże ojciec zaczął się im gwałtownie sprzeciwiać, ponieważ nie chcieli już praktykować kultu przodków. Kiedy się dowiedział, że dalej potajemnie studiują Biblię, w porywie złości próbował jednemu z synów podciąć gardło. Nie zawahał się napisać wielkimi literami na swym samochodzie i na ścianie kamienicy, w której mieszkał: „Śmierć Świadkom Jehowy”!

Właśnie w tych dramatycznych okolicznościach obaj chłopcy postanowili przystąpić do służby polowej. Chociaż ojciec miał nieszczególną opinię, w okolicy przyjmowano ich nadspodziewanie życzliwie. Dzisiaj obaj są ochrzczeni, a jeden od kilku lat jest w służbie pełnoczasowej. Ojciec zdążył się już pogodzić z faktem, że synowie są Świadkami Jehowy.

Głusi też uczą się wysławiać imię Jehowy. We Włoszech pewien głuchy zapamiętale uprawiał sport, a w szczególności strzelectwo. Zapisał się do stowarzyszeń, które organizowały działalność sportową dla głuchych. Ambitnym jego celem stał się udział w olimpiadzie głuchych.

W wolnym czasie czytywał ewangelie i uderzyła go myśl, że zbliża się koniec świata. Pewnego dnia do jego domu zawitali Świadkowie Jehowy. Porozmawiali z żoną, która wówczas nie przejawiła zbytniego zainteresowania. Wzięła jednak dla męża książkę Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi i powiedziała głosicielom, kiedy mogą przyjść ponownie. Jak mąż przyjmie tę książkę?

„Przeczytałem ją jednej nocy”, opowiada, „i nawet mi się spodobała. Zrozumiałem, że nie należę do religii, której nauczał Jezus”. Zgodził się na studium biblijne. „Po miesiącu”, ciągnie dalej, „zrezygnowałem z udzielania się w sporcie, oddałem sprzęt strzelecki i porzuciłem myśl o udziale w olimpiadzie głuchych. Zacząłem chodzić na wszystkie zebrania. Miałem jednak kłopot. Ponieważ nie słyszę, niczego nie rozumiałem! Kilku braci życzliwie pisało mi notatki z rozpatrywanego materiału, co zrobiło na mnie duże wrażenie. Jednakże po miesiącu zniechęciłem się — wyglądało na to, że pod każdym względem będę zdany na ich pomoc. Pomyślałem: ‛Na co to wszystko?’ Ale wtedy usłyszałem przemówienie biblijne, które zmusiło mnie do zastanowienia.

„Mówca powiedział, że do zmiany osobowości niezbędna jest dokładna wiedza. Jak ją zdobędę, jeśli przestanę przychodzić na zebrania? Trudność dałoby się rozwiązać, gdyby ktoś ze zboru nauczył się znaków migowych. Zdecydowałem się wystawić Jehowę na próbę, zresztą zgodnie z Jego zaproszeniem z Księgi Malachiasza 3:10. Jehowa wysłuchał moją prośbę. Jego organizacja zachęciła kilku członków mego zboru do skorzystania z kursu języka migowego. Widząc tak wyraźne dowody miłości ze strony Jehowy i braci, przestałem się wahać, oddałem się Mu i zostałem ochrzczony. Dwa razy pełniłem już pomocniczą służbę pionierską. Udało się to dzięki wsparciu braci i sióstr, którzy tłumaczyli ludziom, co przekazuję im na migi. Cieszę się też, że mogę prowadzić studium z synem, z którym potrafię się doskonale porozumieć, chociaż nie jest głuchy”.

Błogosławieństwa we Włoszech widać jeszcze wyraźniej, gdy się weźmie pod uwagę, iż tamtejsza hierarchia katolicka odnosi się do Świadków wrogo i usiłuje powstrzymać ich działalność. Na przykład w pewnym miasteczku w Abruzji, regionie położonym w środkowej części kraju, proboszcz zorganizował serię 12 poranków modlitewnych. Po co? Aby praca Świadków Jehowy przestała znajdować oddźwięk w jego trzodzie. Jednakże modły te podziałały niczym bumerang, podobnie jak przekleństwa, które Balaam rzucał za czasów króla Balaka, a które Bóg zmienił w błogosławieństwa (Liczb, rozdz. 23). Świadczą o tym osiągane we Włoszech kolejne szczytowe liczby głosicieli, których w sierpniu było 172 382.

W Hiszpanii pewnej soboty Charo dopiero co zakończyła świadczenie. Poszła jeszcze z mężem porobić zakupy, gdy coś kazało jej podejść do kolejnej osoby, kilkunastoletniej dziewczyny. Miała na imię Susana. Kiedy zobaczyła traktat W co wierzą Świadkowie Jehowy? — od razu okazała zainteresowanie, bo taki sam dostała do rąk miesiąc wcześniej i od tej pory próbowała nawiązać z tymi ludźmi kontakt. Podała Charo swój adres i umówiły się na rozpoczęcie studium biblijnego. Jakże zaskoczona była nasza siostra, gdy się okazało, że pod podanym adresem znajduje się klasztor! Odkąd rodzice Susany się rozwiedli, wychowywały ją zakonnice. Pierwsze studium odbyło się na dziedzińcu klasztornym, ale Biblię i książkę trzeba było chować za każdym razem, gdy w pobliżu przechodziły podejrzliwe mniszki. Nazajutrz Susana przybyła na zgromadzenie obwodowe, a potem zaczęła regularnie uczęszczać na zebrania. Przestudiowała zaledwie trzy rozdziały książki Żyć wiecznie, gdy wyrzucono ją z klasztoru, ale teraz może już bez przeszkód robić postępy w prawdzie.

W tym samym kraju brat Félix w ciągu jednego roku rozpowszechnił przeszło 1500 książek i 1500 czasopism w swojej taksówce! Jak tego dokonał? Stara się być bardzo uprzejmy dla wszystkich pasażerów i uczciwie wycenia należność ściśle odpowiadającą przejechanej odległości. W rezultacie chętniej słuchają, gdy daje im świadectwo o Słowie Bożym.

Trzynastoletnia dziewczynka napisała z Holandii: „Zachęcono nas, żeby wyruszyć do służby polowej na godzinę przed studium książki. Zaraz przy pierwszych drzwiach natknęłam się na moją rówieśniczkę. Pilnie mnie wysłuchała i wzięła literaturę. Nazajutrz w szkole ujrzałam ją w mojej klasie. Od razu zostałyśmy przyjaciółkami. Nim minęły dwa tygodnie, podarowałam jej książkę Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi i zaproponowałam, żebyśmy ją razem studiowały. Zgodziła się i studium rozwija się bardzo dobrze”.

Ameryka Łacińska

Uczeń Łukasz napisał o początkach chrystianizmu: „Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet”. Obecnie również w Ameryce Łacińskiej widać nieprzerwany strumień ludzi szczerego serca, napływających do nowożytnej organizacji Bożej (Dzieje 5:14Bw).

W Gwatemali wykład z przezroczami zatytułowany „Tłumy nauczane przez Jehowę”, przedstawiany przez nadzorców obwodów, pomógł wielu ludziom docenić organizację Bożą. Są wśród nich mieszkańcy górskich okolic, w których dawała się we znaki działalność partyzantów, a neutralna postawa naszych współwyznawców nieraz była wystawiona na próbę. W pewnym terenie, gdzie mieszkają niewielkie grupki braci — w sumie 65 głosicieli — na pokaz przezroczy przybyło 1426 osób.

Jeden z nadzorców obwodu pisze: „Pracowaliśmy w pobliżu koszar wojskowych i poprosiliśmy o zezwolenie na pokazanie przezroczy żołnierzom. Dowódca wyraził zgodę. Wieczorem przyjechaliśmy samochodem dostawczym wraz z całym sprzętem. Kiedy już ustawiliśmy w stołówce magnetofon kasetowy i rzutnik, dowódca kazał wszystkim wejść. Do środka wbiegło około 90 żołnierzy z karabinami. Stanęli na baczność, po czym obejrzeli i wysłuchali cały program. Na koniec podziękowaliśmy im za uwagę i podaliśmy w podsumowaniu kilka myśli, a potem zamieniliśmy platformę naszego samochodu w stoisko z literaturą, w którym obsługująca je siostra podawała czasopisma, broszury i książki sporej grupie żołnierzy, pragnących dowiedzieć się czegoś więcej”.

Dnia 21 lutego 1989 roku 35 rodzin Świadków Jehowy powróciło z obozu uchodźców w Meksyku, gdzie przebywali od ponad sześciu lat. W roku 1983 musieli uciec z Gwatemali, gdyż często dochodziło tam wtedy do masowych mordów. Razem z nimi wróciło sporo osób studiujących Biblię ze Świadkami Jehowy oraz inni sympatycy prawdy, którzy w obozie chodzili na zebrania. Do Gwatemali przywiozło ich sześć ONZ-owskich autobusów. Kiedy uchodźcy przybyli do miejscowości Huehuetenango, powitał ich specjalny komitet złożony z naszych braci. Organizacja CEAR, mająca z ramienia rządu udzielać pomocy wracającym do kraju, dostarczyła pieczonych kurczaków, ryżu i placków kukurydzianych. W czasie dziewięciogodzinnej podróży autobusem z Meksyku repatrianci nie mieli nic do jedzenia, toteż byli wdzięczni za przygotowany posiłek i z apetytem go spożyli.

Bracia wrócili zdrowi na duchu. Komitet Oddziału uznał za konieczne utworzenie specjalnego komitetu, który zorganizował budowę domów dla 17 rodzin, a 9 innym pomógł taką budowę ukończyć. Wysłano też artykuły żywnościowe. Niezbędnych funduszy życzliwie udzieliło Ciało Kierownicze.

Przeważająca część ludności Wenezueli mieszka na północy kraju, wzdłuż wybrzeża Morza Karaibskiego. W rozległej dżungli na południu żyją liczne plemiona indiańskie. Od roku 1987 w miasteczku Santa Elena de Uairén, niedaleko granicy z Brazylią, mieszka małżeństwo pionierów specjalnych. Mają oni ciekawe doświadczenia z pracy wśród Indian. Różne szczepy wiedzą już o książce Revelation Climax (Finał Objawienia), toteż Maricures (wodzowie) proszą o nią dla swoich plemion. Przysłano trzy kartony tych podręczników, ale okazało się, że to o wiele za mało. Książki rozchodzą się w ciągu dwóch dni. Pewna indiańska nauczycielka z plemienia Sampai, mieszkającego w odległości dwóch godzin jazdy od Santa Elena, poprosiła wspomniane małżeństwo o całe opakowanie książek Twoja młodość dla swoich uczniów. Zamierza zastąpić zwykłe nauczanie religii lekcjami na podstawie tego podręcznika.

W Argentynie pionierka specjalna imieniem Susana w pracy od domu do domu spotkała kobietę, która niedawno się sprowadziła w te okolice. Mąż jej jest dyrektorem banku, a przed przeprowadzką otrzymał od współpracownika prezent w postaci prenumeraty Przebudźcie się! Gospodyni powiedziała, że jedno z wydań tego czasopisma uratowało komuś życie. Co miała na myśli?

Jak wyjaśniła, nie wiedząc, że jest w ciąży, poddała się naświetlaniom promieniami rentgenowskimi. Ponieważ mogą one spowodować zniekształcenie płodu, 20 różnych lekarzy radziło przerwać ciążę. Ich zdaniem istniało 95-procentowe ryzyko, że dziecko urodzi się z jakąś wadą. Lekarze i krewni wywierali na nią nacisk, by usunęła płód. Ona jednak chciała przed podjęciem ostatecznej decyzji poradzić się znajomego księdza. Przeprowadziła rozmowę z dwoma duchownymi i każdy zapewniał, że Bóg wcale jej nie ukarze, gdyby się zgodziła na sztuczne poronienie. Rozgoryczona taką odpowiedzią, w modlitwie prosiła Boga o kierownictwo. Krótko potem otrzymała pocztą Przebudźcie się!, na którego okładce było pytanie: „Urodzić czy przerwać?” Zawołała wtedy: „To odpowiedź Boga na moją modlitwę!” Nie usunęła ciąży. Jak się to skończyło? „Dzięki Przebudźcie się! mam dzisiaj śliczną, zdrową córeczkę” — oświadczyła. „Przebudźcie się! uratowało jej życie”.

Ameryka Północna i wyspy Morza Karaibskiego

Psalmista napisał: „Uwieńczyłeś rok swą dobrocią” (Ps. 65:11 [65:12, Bw]). Rzeczywiście przeżyliśmy tu szczęśliwy i błogosławiony rok aktywności, co potwierdzają poniższe zdarzenia.

Kanady nadesłano doniesienie ukazujące, jakie to ważne, by rodzice wpajali dzieciom zasady biblijne, a nie tylko regułki, oraz umiejętność rozumnego stosowania tych zasad w praktyce. Terra miała dopiero 11 lat i jeszcze nie była ochrzczona, gdy nauczyciel niespodzianie wystawił ją na próbę. W całej szkole była wtedy jedyną uczennicą z rodziny Świadków Jehowy.

Pewnego dnia rano podczas lekcji Terra zauważyła, że nauczyciel wywołał na chwilę z klasy jedną uczennicę. Wkrótce potem ściszonym głosem poprosił Terrę, żeby poszła z nim do gabinetu dyrektora. Z początku nie wiedziała, po co tam idzie. Po wejściu do gabinetu zobaczyła rozłożoną na biurku flagę kanadyjską. Obecne były tylko trzy osoby: Terra, jej nauczyciel i dyrektor.

Nauczyciel kazał Terze plunąć na flagę. Oświadczył, że skoro nie śpiewa hymnu narodowego ani nie pozdrawia sztandaru, to przecież może na niego napluć, jeśli on jej tak każe. Mimo całego zaskoczenia otrzymanym poleceniem Terra odmówiła zbezczeszczenia godła. Wyjaśniła, że Świadkowie Jehowy szanują flagę, chociaż jej nie oddają czci. Kiedy nauczyciel przekonał się, że Terra mocno obstaje przy swoim, oboje wrócili do klasy.

Po powrocie nauczyciel oznajmił, że właśnie przeprowadził pewien eksperyment. Dwie uczennice zaprowadził każdą z osobna do gabinetu dyrektora, gdzie kazał im napluć na flagę. Pierwsza spełniła to polecenie, chociaż uczestniczy w ceremoniach patriotycznych. Natomiast Terra — wyjaśnił — trzyma się bardzo wzniosłych zasad. Wprawdzie nie śpiewa hymnu ani nie pozdrawia sztandaru, ale też nie chciała go zbezcześcić. Nauczyciel oświadczył, że właśnie Terra ma w należytym poszanowaniu godło państwa. Ileż uznania przyniosło Jehowie i Jego organizacji postępowanie Terry, nacechowane należnym szacunkiem!

W Dominikanie żona nadzorcy podróżującego zdobyła prenumeratę czasopisma u młodej kobiety, która zarazem przyjęła propozycję studium biblijnego. Studium zapoczątkowano jeszcze w tygodniu wizyty, a następnie powierzono godnej zaufania siostrze z miejscowego zboru. Na najbliższym zgromadzeniu obwodowym siostra ta razem z zainteresowaną podeszła do żony nadzorcy obwodu, żeby się z nią przywitać. Okazało się, że młoda kobieta jest już głosicielką dobrej nowiny. Kiedy pół roku później wszystkie spotkały się ponownie, była już oddana Bogu i od kilku miesięcy ochrzczona. Zaprosiła nadzorcę obwodu z żoną do swego domu na posiłek, przy czym doszło do spotkania z jej mężem, który niedawno zaczął studiować Biblię, a z zawodu był chirurgiem. Po niedługim czasie wszyscy spotkali się na zgromadzeniu okręgowym, na którym nadzorca obwodu i jego żona dowiedzieli się ku swej radości, że mąż też został ochrzczony. Cała sprawa zajęła zaledwie półtora roku, a to dzięki wysiłkom żony nadzorcy obwodu, sumienności głosicielki zborowej, która potraktowała poważnie potrzebę podtrzymywania zainteresowania u osoby o usposobieniu owcy, oraz dzięki błogosławieństwu Jehowy.

W Stanach Zjednoczonych był to rok wybitnych osiągnięć wśród osób słabo słyszących oraz ludności nieanglojęzycznej, której głosi się dobrą nowinę w 20 językach, wliczając w to znaki migowe. Duży rozwój nastąpił na hiszpańskojęzycznym polu działalności. Podczas minionego roku służbowego założono tu 90 nowych zborów. W istniejących w tym kraju przeszło 1150 zborach hiszpańskich pracuje ponad 101 000 głosicieli.

Na wzmiankę zasługuje też wysokość nakładów książek i Biblii, sięgająca liczby 35 811 861 egzemplarzy. Jest to dwukrotnie więcej niż w roku ubiegłym, a w okresie od roku 1938 stanowi pierwszy wypadek podwojenia produkcji książek i Biblii w stosunku do roku poprzedzającego! Wielkie było zapotrzebowanie na kasety. W roku 1989 wypuszczono ich 3 500 000, czyli o 71 procent więcej niż w poprzednim. Tym samym od kwietnia 1978 roku, kiedy zaczęto je wytwarzać, ukazało się w sumie 36 715 613 kaset. Na taśmie utrwala się między innymi Strażnicę. Na początku roku służbowego było 29 559 abonentów wydania kasetowego, a przy końcu — 38 896, co oznacza 31-procentowy wzrost.

Aby usprawnić równoczesny druk naszych czasopism w wielu językach, przenosi się treść słowną, układ graficzny oraz ilustracje na dyskietki komputerowe lub filmy. W związku z tym dla samych czasopism oddział musi co tydzień sporządzić i wysłać 50 dyskietek oraz od 3000 do 3500 zdjęć. Dzięki temu w różnych oddziałach na świecie można drukować Strażnicę jednocześnie w 45 językach.

Wyspy Oceanu Spokojnego

Apostoł Paweł dawał świadectwo nawet królom. W naszych czasach osoby sprawujące władzę również mają sposobność poznania „Drogi” prawdziwego chrystianizmu (Dzieje 24:22; Rzym. 13:1).

Na wyspach Fidżi pionier specjalny studiuje Biblię z wysokiej rangi wodzem plemiennym, którego ojciec piastuje urząd ministra informacji, a brat jest prezesem Fidżijskiego Banku Rezerw. Człowiek ten niedawno brał udział w posiedzeniu rady prowincji — zgromadzenia naczelników pod przewodnictwem prezydenta Fidżi. Omawiano zarządzenie co do sabatu, zabraniające między innymi prowadzenia w niedzielę działalności publicznej i stanowiące poważny problem dla metodystów.

W toku obrad jeden z delegatów chciał poddać pod dyskusję wniosek o zakazanie działalności Świadków Jehowy. Naczelnik studiujący Biblię zabrał głos i powiedział, że regularnie odwiedza go pewien Świadek, by mu objaśniać Pismo Święte. „Zaczynam się teraz orientować, kim są Świadkowie Jehowy i dlaczego religia pobudza ich do zachodzenia do naszych domów” — oświadczył. „Zauważyłem też, że Świadkowie mają przy sobie Biblię od poniedziałku do niedzieli, czym bardzo się różnią od nas, metodystów, gdyż my nosimy ją tylko w niedzielę. Świadkowie Jehowy tłumaczą proroctwa biblijne zrozumiale i dokładnie”. Następnie zapytał człowieka sugerującego zdelegalizowanie naszego wyznania: „Czy pan w ogóle otworzył kiedyś drzwi, żeby ich wysłuchać?”

„Nie”, padła odpowiedź. „W takim razie jest głupotą podsuwać myśl o zakazywaniu religii, której się nigdy nie posłuchało”, odparł ów wódz plemienny, po czym wystąpił z kontrpropozycją: „Kto się zetknął z naukami Świadków Jehowy i pragnie, żeby w dalszym ciągu głosili na terenie tej prowincji, niech podniesie rękę”. Uczyniło to 20 spośród 30 delegatów.

Papua Nowa Gwinea jest krajem bardzo zróżnicowanym pod względem warunków życia i zwyczajów. W dużych miastach głosi się podobnie jak w większości krajów zachodnich, ale na wsiach, gdzie wciąż panują tradycyjne obyczaje, świadczenie wygląda całkiem inaczej. Braciom pracującym na nie przydzielonym terenie, zamieszkanym głównie przez katolików, poradzono, by przed wyruszeniem od drzwi do drzwi uzyskali zgodę naczelnika wioski, gdyż sprawuje on tam niepodzielną władzę. Co się wydarzyło, gdy Świadkowie tak postąpili?

Brat odpowiedzialny za tę grupę podaje: „Zaparkowaliśmy samochody przed wsią, po czym we trójkę poszliśmy odszukać dom naczelnika. Ludzie zaprowadzili nas do chaty stojącej prawie w centrum wsi i przedstawili wodzowi oraz jego rodzinie. Ujrzeliśmy imponującego mężczyznę z grzywą białych włosów i poważną miną, licującą z jego stanowiskiem. Był wykształcony i mówił płynnie po angielsku. Powiedział, żebyśmy przyprowadzili do wsi resztę braci i sióstr z naszej grupy. Następnie kazał nam usiąść, a sam porozsyłał do wszystkich chat młodych mężczyzn i przez nich polecił mieszkańcom, by nas wysłuchali. W ten sposób przez następne dwie i pół godziny odwiedziliśmy parami wszystkie domy. Większość ludzi zapraszała nas do środka, a wielu przyjęło coś do czytania. Kiedy skończyliśmy głosić, naczelnik jeszcze raz poprosił, byśmy przed nim usiedli. Wyjaśnił, że już nie wierzy w doktryny katolickie, gdyż jego zdaniem kościoły chrześcijaństwa robią wieśniakom ‛pranie mózgu’. Uprzejmie zaprosił nas do ponownego odwiedzenia wioski i powiedział, że miejscowy ksiądz pewnie go zgani, ale on wcale się tym nie przejmuje”.

Na Nowej Zelandii nadawany jest teleturniej Mastermind. Czterej zawodnicy najpierw odpowiadają na pytania z wybranej przez siebie dziedziny, a potem z zagadnień ogólnych. Ponieważ jeden z uczestników programu, pracujący jako akwizytor, wybrał sobie temat: „Historia i nauki Świadków Jehowy”, telewizja zwróciła się do biura oddziału z prośbą o przygotowanie i nadesłanie 30 pytań.

Konkurs reklamowano przez cały tydzień poprzedzający emisję i za każdym razem na ekranach pojawiało się imię Jehowa, widziały je więc dziesiątki tysięcy ludzi. W czasie samej audycji usłyszeli oni między innymi odpowiedzi na następujące zagadnienia:

Podaj kolor i kształt znaku identyfikującego Świadków Jehowy w hitlerowskich obozach koncentracyjnych.

W którym kraju socjalistycznym w sierpniu 1985 roku zebrało się na kongresach 94 000 Świadków Jehowy?

Inne pytania dotyczyły Biblijnej Szkoły Strażnicy — Gilead, prezesów Towarzystwa, kwestii pala i krzyża, Armagedonu oraz biblijnych podstaw do rozwodu.

Biuro oddziału donosi: „Z radością informujemy, że świadectwo dano nie tylko telewidzom, lecz także pracownikom telewizji odpowiedzialnym za sprawdzenie tych pytań oraz realizatorom programu”.

Kraje, w których dzieło jest zakazane

„Jeżeli mnie prześladowali, was też będą prześladować”, oświadczył Pan Jezus. W naszych czasach obejmuje to zakaz działalności jego uczniów w 36 krajach (Jana 15:20).

Szereg kroków wymierzonych przeciwko działalności teokratycznej poczyniono w minionym roku w kilku państwach w Afryce. Jeden z tamtejszych oddziałów informuje: „Grupa żołnierzy uzbrojonych w karabiny maszynowe przedostała się przez ogrodzenie na nasz plac budowy, obezwładniła stróża, pootwierała wejścia i zajęła teren. Żołnierze przebywają tam do tej pory i wykorzystują parcelę jako ośrodek szkoleniowy dla rekrutów. Pomimo licznych listów do władz oraz interwencji kanałami dyplomatycznymi starania o odzyskanie tej posiadłości i zmagazynowanej tam literatury jak dotąd nic nie dały. Cztery miesiące po wspomnianym zajściu prezes Rady Sądownictwa oraz minister sprawiedliwości poparli nakaz zamknięcia wszelkich ośrodków działalności Świadków Jehowy oraz karania osób przyłapanych na głoszeniu tej nielegalnej religii. Pięć miesięcy później tenże prezes Rady Sądownictwa zwołał zebranie przedstawicieli wszystkich wyznań. Szczególnie ostro potępił na nim Świadków Jehowy, nazywając nas istnymi demonami”.

Niemniej tamtejsi bracia w dalszym ciągu odważnie dają świadectwo. Oto przykład: Na terenie pewnego nadzorcy obwodu wszyscy przedstawiciele władz otrzymali oficjalne pismo, wyrażające niezadowolenie z powodu wzmożonej aktywności Świadków i przypominające o zakazie. Mimo to nadzorca ów postanowił wraz z miejscowym bratem pójść do szefa jednej ze stref. Przedtem jednak gorąco pomodlili się do Jehowy. Nie zastawszy tego człowieka w domu, udali się do jego biura i tam mu wyjaśnili, kim są. Ku ich zaskoczeniu zamknął gabinet i zaprosił ich do siebie. Bracia wiedzieli, że niedawno zmarła mu żona, toteż odczytali słowa pociechy z Pisma Świętego. Urzędnik zapytał, dlaczego dalej głoszą, skoro wiedzą, że to zabronione. Po rozmowie opartej na Biblii przyjął książkę i pięć broszur.

W pewnym kraju w Azji działalność nasza jest zakazana od 13 lat. W minionym roku służbowym bracia napotykali wzmożony sprzeciw. Mimo to osiągnęli 10-procentowy wzrost liczby głosicieli oraz nową najwyższą domowych studiów biblijnych.

W kraju tym zaczęła studiować Pismo Święte żona oficera. Wkrótce potem z piątką dzieci przychodziła już na zebrania. Mąż ostro się temu sprzeciwił, a nawet bił ją pasem wojskowym. Choć uparcie ją prześladował, starała się wprowadzać w czyn poznawane zasady biblijne. Jej bezkompromisowa, chrześcijańska postawa zrobiła w końcu głębokie wrażenie na tym mężczyźnie. Obecnie jest na emeryturze, a jeden z naszych braci studiuje z nim Biblię.

Chociaż w szeregu krajów wydano zakazy działalności i nałożono różne ograniczenia, to Jehowa obficie błogosławi wysiłkom swego ludu. W każdej sytuacji dowodzi, że Jego ręka nie jest za krótka. Owce otrzymują pokarm i wiele nowych osób dowiaduje się, skąd można czerpać niezawodną nadzieję (Ps. 18:2 [18:3, BT]).

[Przypis]

^ Więcej informacji znajdziesz w Strażnicy z 1 listopada 1989 roku.

[Tabela na stronie 9]

Zgromadzenia okręgowe w Polsce w roku 1989

MIASTO DATA OBECNYCH OCHRZCZONYCH

Poznań 4-6 sierpnia 40 442 1525

Chorzów 4-6 sierpnia 65 710 2663

Warszawa 11-13 sierpnia 60 366 1905

ŁĄCZNIE 166 518 6093

[Mapa na stronie 9]

[Patrz publikacja]

POLSKA

Poznań

Warszawa

Chorzów

[Ilustracja na stronie 3]

W ostatnim roku służbowym ochrzczono 263 855 nowych uczniów

[Ilustracje na stronie 8]

Młodzi uczestnicy włoskich kongresów pod hasłem „Prawdziwa pobożność” z dumą pokazują nową książkę „Młodzi ludzie pytają — pomocne odpowiedzi”

Na kongresie w Stanach Zjednoczonych opublikowano książkę „Biblia — Słowo Boże czy ludzkie?”

[Ilustracje na stronie 10]

Stadion Śląski w Chorzowie był wypełniony po brzegi uczestnikami zgromadzenia, na którym ochrzczono wielką rzeszę ludzi

[Ilustracje na stronie 11]

Delegaci z Europy Wschodniej byli zachwyceni, że mogą przebywać wśród rzesz zgromadzonych na kongresie w Poznaniu, gdzie wydano po polsku nową broszurę: „Czy wierzyć w Trójcę?”

[Ilustracje na stronie 12]

Stadion w Warszawie szczelnie wypełniony delegatami z 28 krajów. Część programu tłumaczono tu jednocześnie na 16 języków. Brat z Francji tłumaczy polskich mówców

[Ilustracje na stronie 13]

W USA zajęcia trzeciej klasy Kursu Usługiwania zakończyły się 13 listopada 1988 roku, a czwartej — 11 czerwca 1989 roku

[Ilustracja na stronie 14]

Pierwsza w Europie klasa Kursu Usługiwania ukończyła naukę 18 czerwca 1989 roku w Wiedniu

[Ilustracja na stronie 15]

Oddział na Mauritiusie składa się z części biurowej i mieszkalnej. Na jego terenie znajduje się również Sala Królestwa

[Ilustracje na stronie 16]

Betel w Salwadorze tworzą cztery budynki o powierzchni 8900 m2, otoczone bujnym ogrodem tropikalnym. Dom Betel ma nowy hall, jadalnię na 200 miejsc oraz pokoje dla 72 ochotników pracujących w Betel

[Ilustracje na stronie 17]

Zespół budynków oddziału w Peru ma nowy magazyn i Salę Królestwa oraz 36 dodatkowych pomieszczeń — w sumie 58 pokoi. Po prawej stronie widoczny jest hall

[Ilustracje na stronie 18]

Nowy ośmiokondygnacyjny budynek mieszkalny oddziału w Japonii ma powierzchnię 8980 m2, w tym 128 pokoi dla ochotników pracujących w Betel. Po prawej stronie widoczny jest hall. Powierzchnia nowej drukarni wynosi 22 600 m2