Przejdź do zawartości

Przejdź do spisu treści

„Obrona oraz prawne ugruntowywanie dobrej nowiny”

„Obrona oraz prawne ugruntowywanie dobrej nowiny”

Rozdział 30

„Obrona oraz prawne ugruntowywanie dobrej nowiny”

W WYNIKU zaciekłych prześladowań Świadkowie Jehowy na całym świecie byli stawiani przed funkcjonariuszami policji, sędziami i przedstawicielami władzy. Wytoczono im tysiące procesów. Setki spraw trafiało potem do sądów wyższej instancji. Wywierało to głęboki wpływ na kształtowanie samego prawa i nieraz umacniało prawne gwarancje podstawowych swobód dla całego społeczeństwa. Ale nie to było głównym celem Świadków Jehowy.

Przede wszystkim pragną oni ogłaszać dobrą nowinę o Królestwie Bożym. Jeżeli obierają drogę sądową, to nie dlatego, że są wichrzycielami ładu społecznego albo reformatorami prawa. Podobnie jak apostoł Paweł mają na celu „obronę oraz prawne ugruntowywanie dobrej nowiny” (Filip. 1:7). Wystąpienia przed urzędnikami państwowymi — z własnej inicjatywy albo wskutek aresztowania za działalność chrześcijańską — traktują także jako sposobność dania świadectwa. Jezus Chrystus powiedział swym naśladowcom: „Ze względu na mnie będziecie ciągani przed namiestników i królów, na świadectwo im i narodom” (Mat. 10:18).

Fala rozpraw sądowych na całym świecie

Już długo przed pierwszą wojną światową kler wywierał nacisk na przedstawicieli władz, by na podległych im obszarach przeszkadzali Badaczom Pisma Świętego w rozprowadzaniu literatury biblijnej. Po wojnie sprzeciw jeszcze się nasilił. W jednym kraju po drugim wydawano najrozmaitsze zarządzenia utrudniające działalność ludziom, którzy zgodnie z proroczym nakazem Chrystusa starali się głosić dobrą nowinę o Królestwie Bożym — na świadectwo (Mat. 24:14).

W roku 1922 zgromadzenie w Cedar Point w stanie Ohio pobudziło Badaczy Pisma Świętego, poruszonych dowodami spełniania się proroctw biblijnych, do zdecydowanego powiadamiania świata, że upłynęły Czasy Pogan i że Pan objął władzę i rządzi z nieba jako potężny Król. Przyświecało im hasło: „Rozgłaszajcie, rozgłaszajcie, rozgłaszajcie wieść o Królu i jego Królestwie!” W tym samym roku kler w Niemczech nakłonił policję do zatrzymania pewnych Badaczy Pisma Świętego rozpowszechniających publikacje biblijne. Nie był to odosobniony wypadek. Do roku 1926 na wokandę sądów niemieckich trafiło 897 takich spraw. Z powodu tylu procesów Towarzystwo Strażnica musiało w roku 1926 utworzyć Dział Prawny w magdeburskim Biurze Oddziału. W roku 1928 w samych Niemczech wytoczono Badaczom Pisma Świętego 1660 spraw sądowych i z roku na rok wywierano na nich coraz silniejszą presję. Duchowni chcieli położyć kres ich działalności i cieszyli się z każdego orzeczenia wydanego na niekorzyść Badaczy.

W roku 1928 w amerykańskim mieście South Amboy (stan New Jersey) dokonywano aresztowań Badaczy Pisma Świętego za to, że głosili od domu do domu. Po kilku latach w USA zdarzało się już rocznie przeszło 500 aresztowań z powodu pełnienia służby kaznodziejskiej. W roku 1936 liczba ta podskoczyła do 1149. Aby udzielać braciom niezbędnych porad, trzeba było zorganizować Dział Prawny także w Biurze Głównym Towarzystwa.

Gorliwe głoszenie spotkało się z ostrym sprzeciwem również ze strony ówczesnych władz rumuńskich. Za rozpowszechnianie literatury biblijnej często osadzano Świadków Jehowy w areszcie i okrutnie bito. W latach 1933-1939 wytoczono im 530 procesów. Jednakże prawo w tym kraju gwarantowało wolność religijną, więc apelacje wnoszone do Sądu Najwyższego Rumunii nieraz kończyły się wyrokami korzystnymi dla Świadków. Kiedy policja sobie to uświadomiła, dalej konfiskowała literaturę i gnębiła naszych braci, lecz starała się nie dopuścić do rozprawy. Gdy wreszcie Towarzystwo uzyskało w Rumunii osobowość prawną, przeciwnicy usiłowali udaremnić rezultaty tego osiągnięcia, wystarawszy się o sądowy zakaz rozpowszechniania publikacji Świadków. Sąd wyższej instancji uchylił ów zakaz, ale wtedy kler nakłonił ministra do spraw wyznań, by sprzeciwił się tej decyzji.

W tamtym czasie we Włoszech i na Węgrzech, podobnie jak w Rumunii, władze nakazywały policji konfiskowanie literatury biblijnej używanej przez Świadków. Tak samo działo się w Japonii, Korei i w Złotym Wybrzeżu (obecna Ghana). Z Francji wydalono naszych braci przybyłych z innych krajów. Przez wiele lat żaden Świadek Jehowy nie otrzymał zezwolenia na wjazd do Związku Radzieckiego, by głosić tam o Królestwie Bożym.

Kiedy od roku 1933 aż po lata czterdzieste świat był ogarnięty gorączką nacjonalizmu, w jednym kraju po drugim władze zakazywały działalności Świadków Jehowy. W okresie tym tysiące z nich stawało przed sądem za podyktowaną sumieniem odmowę pozdrawiania sztandaru oraz za obstawanie przy chrześcijańskiej neutralności. Jak podano w roku 1950, w samych USA przez poprzednie 15 lat dokonano ponad 10 000 aresztowań Świadków Jehowy.

W roku 1946 w Grecji postawiono przed sądem w krótkim czasie blisko 400 Świadków. Nie był to wcale początek prześladowań. Trwały one już od lat. Oprócz kary więzienia nakładano na braci olbrzymie grzywny, które rujnowały ich finansowo. Ale oceniając swą sytuację, mówili: „Pan utorował drogę, by dotrzeć ze świadectwem do greckich urzędników państwowych, którzy usłyszeli o ustanowieniu sprawiedliwego królestwa; podobną możliwość otrzymali sędziowie w sądach”. Najwyraźniej Świadkowie Jehowy patrzyli na tę sprawę tak, jak w myśl słów Jezusa powinni to robić jego naśladowcy (Łuk. 21:12, 13).

Walka na pozór beznadziejna

W latach czterdziestych i pięćdziesiątych kanadyjska prowincja Quebec stała się istnym polem walki. Już w roku 1924 aresztowano tam Świadków za rozgłaszanie dobrej nowiny. Zimą 1931 roku policja zatrzymywała niektórych codziennie, a czasami dwa razy dziennie. Kanadyjscy Świadkowie ponosili spore koszty sądowe. A na początku roku 1947 w Quebecu toczyło się przeciwko nim aż 1300 procesów, choć działała tam jedynie niewielka grupka Świadków Jehowy.

Kościół katolicki miał wówczas w tej prowincji bardzo mocną pozycję, z którą musiał się liczyć każdy tamtejszy polityk i sędzia. Duchowni w Quebecu cieszyli się na ogół dużym poważaniem i ludzie chętnie podporządkowywali się swemu księdzu. Sytuację tę tak opisano w książce State and Salvation (Państwo a zbawienie; 1989): „Kardynał Quebecu zajmował w Zgromadzeniu Ustawodawczym honorowe miejsce tuż obok wicegubernatora. W taki czy inny sposób spora część prowincji podlegała bezpośrednio władzy Kościoła (...) W rzeczywistości Kościół dążył do podporządkowania życia politycznego Quebecu własnej ideologii, według której prawdę stanowi katolicyzm, wszystko, co niekatolickie, jest błędem, a wolność polega na swobodzie głoszenia tej katolickiej prawdy oraz na życiu zgodnie z jej zasadami”.

Z ludzkiego punktu widzenia mogło się wydawać, że Świadkowie Jehowy nie tylko w Quebecu, ale na całym świecie toczą beznadziejną walkę.

Wszelkie możliwe zarzuty

Przeciwnicy uważnie studiowali przepisy, szukając jakiegoś kruczka prawnego, który by umożliwił położenie kresu aktywności Świadków. W wielu miejscach oskarżali ich o prowadzenie handlu domokrążnego bez zezwolenia, twierdząc tym samym, że ich działalność ma charakter komercyjny. Czasem znowu zaprzeczano temu, oskarżając pionierów o włóczęgostwo, bo nie podejmują pracy zarobkowej.

W niektórych kantonach szwajcarskich urzędnicy przez dziesiątki lat uparcie starali się zaliczyć rozpowszechnianie literatury biblijnej przez Świadków Jehowy do handlu domokrążnego. Zwłaszcza prokurator francuskojęzycznego kantonu Vaud postanowił nie dopuścić do tego, by utrzymała się jakakolwiek korzystna dla Świadków decyzja sądów niższej instancji.

W jednym miejscu po drugim informowano Świadków Jehowy, że na rozpowszechnianie swej literatury albo organizowanie zebrań biblijnych muszą mieć zezwolenia. Ale czy rzeczywiście były one potrzebne? Świadkowie odpowiadali: „Nie!” A na jakiej podstawie tak twierdzili?

Argumentowali następująco: „Jehowa Bóg zlecił swym świadkom głosić ewangelię o Jego Królestwie, a ponieważ Boskie przykazania górują nad wszystkimi innymi, więc Świadkowie muszą być im posłuszni. Nie istnieje ziemskie ciało ustawodawcze ani wykonawcze, które mogłoby unieważnić prawo Jehowy. Żadna władza świecka na ziemi nie może zakazać obwieszczania ewangelii, wobec tego żadna nie może też wydać na to zezwolenia. Kompetencje mocarstw światowych nie sięgają tak daleko. Proszenie ludzi o to, żeby pozwolili spełniać zadanie zlecone przez Boga, byłoby dla Niego uwłaczające”.

Zarzuty wysuwane przeciwko Świadkom często niezbicie dowodziły wrogości na tle religijnym. Kiedy w roku 1939 rozprowadzano broszury Spojrzyj faktom w oczy oraz Uleczenie, nadzorcę holenderskiego Biura Oddziału Towarzystwa postawiono przed sądem w Haarlemie pod zarzutem znieważenia pewnej grupy ludności tego kraju. Oskarżyciel twierdził między innymi, że w publikacjach Towarzystwa Strażnica pomawia się kler katolicki o wyłudzanie od ludzi pieniędzy przez wskazywanie możliwości uwolnienia zmarłych z miejsca, gdzie ich wcale nie ma — z czyśćca, którego istnienia (jak podano w naszych wydawnictwach) Kościół nie potrafi udowodnić.

Główny świadek duchowieństwa, „ojciec” Henri de Greeve, ubolewał podczas swego wystąpienia: „Najbardziej martwi mnie to, że ktoś z zewnątrz może odnieść wrażenie, iż my, księża, jesteśmy zwykłą bandą łotrów i oszustów”. Kiedy poproszono o wypowiedź nadzorcę oddziału Towarzystwa, ten otworzył katolicki przekład Pisma Świętego i pokazał sądowi, że to, co broszura mówiła o naukach katolików, jest zgodne z ich własną Biblią. Gdy zaś adwokat Towarzystwa zapytał de Greeve’a, czy potrafi udowodnić naukę o czyśćcu i ogniu piekielnym, ten odpowiedział: „Nie umiem tego udowodnić, ja po prostu w to wierzę”. Sędzia szybko zdał sobie sprawę, że właśnie to wykazano w broszurze. Skarga została oddalona, a rozsierdzony ksiądz wybiegł z sądu!

We wschodniej części ówczesnej Czechosłowacji duchowieństwo, poruszone wzmożoną działalnością Świadków Jehowy, oskarżyło ich o szpiegostwo. Przypominało to sytuację, w jakiej znalazł się apostoł Paweł, gdy w I wieku żydowscy przywódcy religijni zarzucili mu wzniecanie rebelii (Dzieje 24:5). Zanim rząd się przekonał o bezzasadności tych oskarżeń, w latach 1933-1934 wpłynęło do sądów setki takich spraw. Również w kanadyjskiej prowincji Quebec w latach trzydziestych i czterdziestych Świadkowie byli sądzeni pod zarzutem prowadzenia konspiracyjnej działalności wywrotowej. W charakterze świadków oskarżenia występowali nawet sami duchowni — zwłaszcza katoliccy, ale też protestanccy. W czym Świadkowie Jehowy tak bardzo zawinili? Zdaniem kleru zagrażali jedności narodu, publikując materiały, które mogły wywołać niechęć do Kościoła katolickiego. Świadkowie natomiast odpowiadali, że w rzeczywistości rozprowadzana przez nich literatura niesie pokornym ludziom pociechę ze Słowa Bożego, a budzi wściekłość kleru, ponieważ demaskuje niebiblijne nauki i praktyki.

Co pomogło Świadkom Jehowy działać w obliczu tak uporczywego sprzeciwu? Wiara w Boga i Jego natchnione Słowo, niesamolubne oddanie dla Jehowy i Jego Królestwa oraz siła wynikająca z oddziaływania ducha Bożego. Jak czytamy w Piśmie Świętym, „moc wykraczająca poza to, co normalne, (...) [jest] Boża, a nie z nas samych” (2 Kor. 4:7).

Świadkowie Jehowy przystępują do ofensywy prawnej

Dziesiątki lat przed pierwszą wojną światową Badacze Pisma Świętego na szeroką skalę bezpłatnie rozpowszechniali publikacje biblijne na ulicach w pobliżu kościołów oraz od domu do domu. Później jednak wiele miast i miasteczek w USA wydało zarządzenia, które w ogromnej mierze utrudniały tę „pracę społeczną”. Co można było w tej sytuacji zrobić?

Strażnica z 15 grudnia 1919 roku wyjaśniła: „Jesteśmy przekonani, że mamy obowiązek w miarę najlepszych możliwości wysilać się w dziele świadczenia o Królestwie Pana i że nie wolno nam opuszczać rąk na widok zamykających się drzwi, a ponieważ systematycznie podejmowane są działania przeciwko naszej pracy społecznej, przygotowaliśmy nowe czasopismo (...) ZŁOTY WIEK”. *

Jednakże w miarę jak świadczenie od domu do domu nabierało rozmachu, coraz usilniej starano się za pomocą przepisów ukrócić tę działalność albo w ogóle obłożyć ją zakazem. Nie we wszystkich krajach mniejszości mają możliwość bronienia swych praw w razie sprzeciwu władz państwowych. Ale Świadkowie Jehowy wiedzieli, że Konstytucja USA gwarantuje wolność wyznania, słowa i prasy. Tak więc gdy sędziowie wydawali miejscowe zarządzenia utrudniające głoszenie Słowa Bożego, Świadkowie odwoływali się do sądów wyższej instancji. *

Wspominając później te wydarzenia, Hayden C. Covington, który odegrał wybitną rolę w prowadzeniu spraw prawnych Towarzystwa Strażnica, wyjaśnił: „Gdybyśmy nie wnosili apelacji od tysięcy wyroków sądów magistrackich, policyjnych oraz innych sądów niższej instancji, wyrosłaby góra precedensów, która by utworzyła olbrzymią przeszkodę w oddawaniu czci Bogu. Uniknęliśmy tego dzięki apelacjom. Uporczywe odwoływanie się od niesłusznych decyzji sprawiło, iż nasz sposób oddawania czci Bogu został uwzględniony w prawie Stanów Zjednoczonych i innych krajów”. W USA dziesiątki spraw trafiło aż do Sądu Najwyższego.

Umacnianie praw gwarantujących wolność

Jedna z pierwszych spraw związanych ze służbą kaznodziejską Świadków Jehowy, wniesiona ostatecznie do Sądu Najwyższego USA, była najpierw rozpatrywana w stanie Georgia 4 lutego 1938 roku. Sąd w Griffin skazał Almę Lovell za nieprzestrzeganie zarządzenia, które zakazywało rozprowadzania jakiejkolwiek literatury bez zgody burmistrza. Siostra Lovell proponowała ludziom między innymi Złoty Wiek. Dnia 28 marca 1938 roku Sąd Najwyższy USA uznał wspomniane zarządzenie za nieważne, ponieważ uzależniało ono wolność prasy od zezwoleń i cenzury. *

W następnym roku J. F. Rutherford wystąpił przed Sądem Najwyższym w sprawie Clara Schneider przeciw stanowi New Jersey * jako adwokat powódki. W roku 1940 odbył się kolejny proces, Cantwell przeciw stanowi Connecticut. * J. F. Rutherford przygotował tok argumentacji, którą przedstawił sądowi Hayden Covington. Pomyślne postanowienia w tych rozprawach umocniły zagwarantowaną konstytucyjnie wolność wyznania, słowa i prasy. Ale poniesiono też porażki.

Poważne porażki w sądach

W roku 1935 w sprawie Carlton B. Nicholls przeciw burmistrzowi i Komitetowi Szkolnemu miasta Lynn (Massachusetts) * po raz pierwszy została podniesiona w sądach amerykańskich kwestia pozdrawiania sztandaru przez dzieci Świadków Jehowy. Sprawa ta trafiła do Sądu Najwyższego stanu Massachusetts. W roku 1937 sąd orzekł, że bez względu na to, w co wierzy Carleton Nichols oraz jego rodzice, nie przysługuje mu ulgowe traktowanie ze względu na przekonania religijne, ponieważ „pozdrawianie sztandaru i przysięga na wierność, o które tutaj chodzi, nie mają w świetle prawa żadnego związku z religią. (...) Nie dotyczą niczyich poglądów na Stwórcę. Nie wpływają na jego więź z Bogiem”. Kiedy kwestie obowiązku pozdrawiania sztandaru przedstawiono Sądowi Najwyższemu USA — w roku 1937 w sprawie Leoles przeciw Landers *, a w 1938 roku w sprawie Hering przeciw Stanowemu Wydziałowi Oświaty * — sąd odrzucił obie apelacje, ponieważ jego zdaniem nie dotyczyły istotnych zagadnień konstytucyjnych. W roku 1939 oddalił też podobną apelację w sprawie Gabrielli przeciw Knickerbocker. * Ponadto tego samego dnia bez wysłuchania obrony zatwierdził niepomyślny wyrok niższej instancji w sprawie Johnson przeciw miastu Deerfield. *

Wreszcie w roku 1940 Sąd Najwyższy szczegółowo rozpatrzył sprawę Okręg Szkolny Minersville przeciw Gobitis. * Po obu stronach wystąpiło wielu znanych prawników. W obronie Waltera Gobitasa i jego dzieci przemawiał J. F. Rutherford. Przeciwko obowiązkowi pozdrawiania sztandaru wypowiedział się przedstawiciel Wydziału Prawnego Uniwersytetu Harvarda, reprezentujący Amerykańskie Stowarzyszenie Adwokatów oraz Amerykański Związek Swobód Obywatelskich. Jednakże ich argumenty zostały odrzucone i 3 czerwca Sąd Najwyższy orzekł z jednym tylko głosem sprzeciwu, że dzieci nie pozdrawiające sztandaru mogą być wydalone ze szkoły.

W ciągu następnych trzech lat Sąd Najwyższy wydał przeciwko Świadkom Jehowy 19 niepomyślnych wyroków. Wśród nich najbardziej znaczące było orzeczenie z roku 1942 w sprawie Jones przeciw miastu Opelika. * Rosco Jones został skazany za rozpowszechnianie literatury na ulicach Opeliki w stanie Alabama bez opłacenia podatku licencyjnego. Sąd Najwyższy utrzymał wyrok w mocy i uznał, że władze mają prawo ściągać rozsądnej wysokości podatek za akwizycję i że tego rodzaju zarządzeń nie należy podważać, nawet jeśli licencja zostanie samowolnie anulowana przez miejscowe władze. Była to poważna porażka, gdyż teraz każda społeczność podjudzona przez kler albo innych wrogo usposobionych ludzi mogła w majestacie prawa zakazać Świadkom Jehowy prowadzenia ich działalności i w ten sposób — jak się zdawało przeciwnikom — położyć jej kres. Ale wtedy stało się coś dziwnego.

Sytuacja się odwraca

Podczas sprawy Jones przeciw miastu Opelika, której zakończenie było wielkim ciosem dla służby publicznej Świadków Jehowy, trzech sędziów oświadczyło, że nie tylko nie zgadzają się z większością składu sędziowskiego, ale czują się współodpowiedzialni za ten wyrok przez swą postawę w sprawie Gobitis. „Ponieważ uczestniczyliśmy w wydaniu orzeczenia w sprawie Gobitis”, dodali, „sądzimy, że jest to stosowna okazja, by oznajmić, iż obecnie tamtą decyzję również uważamy za niesłuszną”. Ich stanowisko zachęciło Świadków Jehowy, by jeszcze raz wnieść owe sprawy do sądu.

Złożono prośbę o ponowne rozpatrzenie sprawy Jones przeciw miastu Opelika. We wniosku przedstawiono przekonujące argumenty prawne. Zamieszczono również dobitne oświadczenie: „Sąd powinien też wziąć pod uwagę najważniejszą okoliczność, mianowicie że w tej sprawie prawnej ma do czynienia ze sługami Boga Wszechmocnego”. Przypomniano wydarzenia biblijne pokazujące, z czym się to wiąże. Zwrócono uwagę na radę Gamaliela, nauczyciela prawa, skierowaną do żydowskiego sądu najwyższego w I wieku: „Nie mieszajcie się w sprawy tych ludzi, lecz ich zostawcie; (...) w przeciwnym razie mogłoby się okazać, że w rzeczywistości walczycie z Bogiem” (Dzieje 5:34-39).

Wreszcie 3 maja 1943 roku na historycznym posiedzeniu w sprawie Murdock przeciw Pensylwanii * Sąd Najwyższy uchylił swą poprzednią decyzję w procesie Jones przeciw miastu Opelika. Oświadczył, że uzależnianie swobodnego praktykowania religii przez rozpowszechnianie literatury religijnej od jakiegokolwiek podatku licencyjnego jest niezgodne z konstytucją. Wyrok ten rozwiązał ręce Świadkom Jehowy w USA i odtąd powoływano się na niego w setkach spraw. Dzień 3 maja 1943 roku był dla Świadków Jehowy szczególnym dniem, jeśli chodzi o rozprawy przed Sądem Najwyższym USA. Właśnie tego dnia na 13 spraw (które połączono i przedstawiono do rozstrzygnięcia na czterech rozprawach) w 12 zapadły pomyślne wyroki. *

Mniej więcej miesiąc później, 14 czerwca — w państwowym Dniu Flagi — podczas rozpatrywania sprawy Wydział Oświaty Stanu Wirginia Zachodnia przeciw Barnette * Sąd Najwyższy znowu uchylił swój wyrok, tym razem w sprawie Gobitis. W orzeczeniu wyjaśniono, że „żaden urzędnik, bez względu na rangę, nie może narzucać obywatelom poglądów politycznych, patriotycznych, religijnych i innych ani zmuszać ich, by słowem lub czynem potwierdzali swe przekonania w tych kwestiach”. Spora część tej argumentacji została później przyjęta w Kanadzie przez Sąd Apelacyjny w Ontario w sprawie Donald przeciw Wydziałowi Oświaty w Hamiltonie, a tamtejszy Sąd Najwyższy utrzymał tę decyzję w mocy.

Zgodnie z postanowieniem wydanym jednego dnia w sprawach Barnette oraz Taylor przeciw stanowi Missisipi * Sąd Najwyższy USA orzekł, iż nie ma podstaw, by oskarżać Świadków Jehowy o działalność wywrotową tylko dlatego, że wyjaśniają przyczyny swej odmowy pozdrawiania sztandaru lub nauczają, iż sprzeciw wobec Królestwa Bożego stawia wszystkie narody na straconej pozycji. Orzeczenia te dały początek całej serii korzystnych wyroków w innych sądach, rozpatrujących zarówno sprawy Świadków, których dzieci odmówiły pozdrawiania sztandaru, jak i kwestie zatrudnienia oraz przyznania opieki nad dziećmi. Sytuacja rzeczywiście się odwróciła. *

Nowa era wolności w Quebecu

Świadkowie Jehowy zabiegali też usilnie o wolność wyznania w Kanadzie. W latach 1944-1946 w Quebecu podczas służby publicznej aresztowano setki Świadków. Prawo kanadyjskie wprawdzie gwarantowało wolność wyznania, ale podburzony tłum przerywał zebrania, na których omawiano Biblię. Policja ulegała klerowi katolickiemu domagającemu się położenia kresu działalności Świadków Jehowy. Miejscowi sędziowie gromadzili skargi Świadków, lecz nie podejmowali żadnych działań przeciwko awanturnikom przerywającym zebrania. Co można było w tej sytuacji zrobić?

Na 2 i 3 listopada 1946 roku Towarzystwo zaplanowało specjalne zgromadzenie w Montrealu. Mówcy dokładnie omówili stanowisko Świadków Jehowy — w świetle Biblii oraz prawa tego kraju. Potem ogłoszono 16-dniową kampanię rozprowadzania w całej Kanadzie traktatu Zaciekła nienawiść Quebecu do Boga, Chrystusa i wolności hańbą dla całej Kanady, wydanego w języku angielskim, francuskim i ukraińskim. Szczegółowo opisano tam napaści motłochu oraz inne akty przemocy wobec Świadków Jehowy, których dopuszczano się w Quebecu. Potem ukazał się drugi traktat — Quebecu, zawiodłeś swych mieszkańców!

Gwałtownie wzrosła liczba aresztowań w tej prowincji. Aby temu zapobiec, kanadyjskie Biuro Oddziału Towarzystwa Strażnica powołało do życia Dział Prawny, mający przedstawicieli zarówno w Toronto, jak i w Montrealu. Kiedy do prasy dotarła wieść, iż premier Quebecu Maurice Duplessis celowo zrujnował jednego ze Świadków — Franka Roncarellego, właściciela restauracji — tylko dlatego, że ten płacił kaucję za swych współwyznawców, społeczeństwo kanadyjskie głośno zaprotestowało. Następnie 2 marca 1947 roku Świadkowie Jehowy rozpoczęli w całym kraju kampanię, podczas której zachęcali do podpisywania skierowanej do rządu petycji w sprawie ustawy o swobodach obywatelskich. Zebrano ponad 500 000 podpisów. Była to największa petycja, jaką do tamtej pory przedłożono Parlamentowi Kanady! Rok później zebrano jeszcze więcej podpisów, by poprzeć pierwszą petycję.

Tymczasem Towarzystwo wybrało dwie precedensowe sprawy i odwołało się do kanadyjskiego Sądu Najwyższego. Jedna z nich, Aimé Boucher przeciw Jego Królewskiej Mości, dotyczyła najczęstszego zarzutu stawianego Świadkom — prowadzenia działalności wywrotowej.

W sprawie tej chodziło o udział, jaki spokojny farmer Aimé Boucher miał w rozpowszechnianiu traktatu Zaciekła nienawiść Quebecu. Czy informowanie o napadach motłochu na Świadków w Quebecu oraz o naruszaniu prawa przez urzędników państwowych i przedstawianie dowodów, że działo się to z poduszczenia biskupa i innych duchownych katolickich, było działalnością wywrotową?

Analizując treść rozprowadzanego traktatu, jeden z sędziów Sądu Najwyższego oświadczył: „Publikację zatytułowano ‚Zaciekła nienawiść Quebecu do Boga, Chrystusa i wolności hańbą dla całej Kanady’. Najpierw zachęca ona do chłodnej i trzeźwej oceny opisanych zdarzeń uzasadniających tytuł, po czym przedstawia w zarysie mściwe prześladowania, z jakimi spotykali się w Quebecu Świadkowie jako bracia w Chrystusie, i podaje szczegółowy opis konkretnych wypadków szykanowania, a na koniec wzywa mieszkańców prowincji do protestu przeciwko władzy motłochu i gestapowskim metodom, tak by przez studium Słowa Bożego i posłuszeństwo wobec jego przykazań zebrać ‛obfity plon dobrych owoców w postaci miłości do Boga i Chrystusa oraz wolności człowieka’”.

Sąd uchylił wyrok skazujący wydany na Aimé Bouchera, przy czym trzech spośród pięciu sędziów opowiedziało się tylko za wznowieniem procesu. Czy sądy niższej instancji wydadzą bezstronną decyzję? Adwokat reprezentujący Świadków Jehowy wystąpił z prośbą, by rozprawa ta odbyła się bezpośrednio przed Sądem Najwyższym. Nieoczekiwanie przychylono się do tego życzenia. W tym czasie wzrosła liczba sędziów tego sądu, a jeden z poprzednich zmienił zdanie. W rezultacie w grudniu 1950 roku stosunkiem głosów 5 do 4 brat Boucher został uniewinniony.

Początkowo decyzji tej sprzeciwili się zarówno premier prowincji Quebec (który był jednocześnie prokuratorem generalnym), jak i zastępca prokuratora generalnego, ale w końcu sądownie wywalczono jej uznanie. W ten sposób skutecznie uporano się z zarzutem o prowadzenie działalności wywrotowej, który przedtem często wysuwano przeciwko Świadkom Jehowy.

Jednakże do Sądu Najwyższego Kanady odwołano się w jeszcze jednej precedensowej sprawie — Laurier Saumur przeciw miastu Quebec. W tym wypadku chodziło o przepisy licencyjne, na podstawie których wiele razy skazywano Świadków w sądach niższej instancji. W procesie tym Towarzystwo starało się o ostateczne powstrzymanie władz miasta Quebec od przeszkadzania Świadkom Jehowy w rozpowszechnianiu literatury o treści religijnej. Dnia 6 października 1953 roku Sąd Najwyższy wydał orzeczenie korzystne dla Świadków Jehowy, a niepomyślne dla Quebecu. Decyzja ta utorowała drogę do zwycięstw w tysiącach innych spraw, które dotyczyły tej samej zasady wolności religijnej. Dla Świadków Jehowy w Quebecu rozpoczynała się nowa era działalności.

Zaznajamianie z przepisami i procedurami prawnymi

Kiedy pod koniec lat dwudziestych i później zwiększała się liczba spraw sądowych, zaistniała konieczność zaznajomienia Świadków Jehowy z procedurami prawnymi. Ponieważ J. F. Rutherford był prawnikiem i niegdyś sam pełnił funkcję sędziego, dobrze wiedział, że Świadkowie potrzebują wskazówek w tej dziedzinie. Okazały się one przydatne zwłaszcza od roku 1926, kiedy to zaczęto bardziej zachęcać do głoszenia od domu do domu w niedzielę i posługiwania się przy tym książkami objaśniającymi Biblię. Sprzeciw wywołany niedzielnym rozpowszechnianiem literatury biblijnej pobudził brata Rutherforda do przygotowania broszury Wolność głoszenia, która miała pomóc braciom w USA zrozumieć, jakie swobody gwarantuje im prawo. Ponieważ nie mógł osobiście zajmować się wszystkimi sprawami tego typu, więc do służby w Biurze Głównym Towarzystwa zaprosił więcej prawników. Ściśle współpracowali z nimi jeszcze inni, rozsiani po całym kraju.

Owi adwokaci nie byli w stanie uczestniczyć w tysiącach procesów dotyczących działalności kaznodziejskiej Świadków Jehowy, ale mogli służyć cennymi radami. W tym celu poczyniono przygotowania, by wszystkich Świadków Jehowy zapoznać z zasadniczymi procedurami prawnymi. Pierwszy krok uczyniono w roku 1932 na specjalnych zgromadzeniach w USA, a później takie szkolenie odbywało się regularnie na zebraniach służby w zborach. W Roczniku Świadków Jehowy z roku 1933 zamieszczono szczegółowy „Porządek rozprawy sądowej” (później wydany w formie oddzielnej publikacji). Wskazówki te dostosowywano do okoliczności. Pociecha z 3 listopada 1937 roku zawierała dalsze porady prawne, dotyczące konkretnych sytuacji.

Dzięki tym informacjom Świadkowie zwykle rezygnowali z usług prawników i w miejscowych sądach bronili się sami. Przekonali się, że w ten sposób często mogli dać świadectwo przed sądem i osobiście przedstawić swe stanowisko sędziemu, zamiast pozwalać, by wydano orzeczenie jedynie na podstawie formalnej interpretacji przepisów. Kiedy zapadał niepomyślny wyrok, na ogół się odwoływali, chociaż niektórzy woleli nie korzystać z pomocy adwokata, koniecznej w sądzie apelacyjnym, i odbywali karę więzienia.

Świadkowie na bieżąco otrzymywali informacje o zmieniających się okolicznościach i nowych precedensach sądowych. W związku z tym w roku 1939 wydano broszurę Porady dla głosicieli Królestwa, mającą ułatwić braciom walkę prawną. Obszerniejsze wskazówki podała dwa lata później publikacja W obronie sług Jehowy. Przytoczono tam lub omówiono 50 różnych orzeczeń sądów amerykańskich dotyczących Świadków Jehowy oraz wiele innych spraw i wyjaśniono, jak odnieść pożytek z tych precedensów prawnych. Następnie, w roku 1943, każdemu Świadkowi udostępniono egzemplarz broszury Wolność wyznania, którą dokładnie studiowano w zborach na zebraniach służby. Zawierała nie tylko cenne streszczenia rozpraw, ale też szczegółowo przedstawiała biblijne uzasadnienie takiego, a nie innego postępowania w danej sprawie. W roku 1950 uaktualnione informacje opublikowano w broszurze Obrona oraz prawne ugruntowywanie dobrej nowiny.

Tak oto przeprowadzano stopniowe szkolenie z zakresu prawa. Nie chodziło przy tym o wykształcenie Świadków na prawników, ale o zapewnienie im swobody głoszenia dobrej nowiny o Królestwie Bożym publicznie i od domu do domu.

Niczym chmara szarańczy

Świadkowie niekiedy byli bezlitośnie traktowani przez urzędników, którzy uważali, że stoją ponad prawem. Jednakże bez względu na metody przeciwników Świadkowie Jehowy wiedzieli, iż Słowo Boże radzi: „Nie mścijcie się sami, umiłowani, lecz pozostawcie miejsce srogiemu gniewowi; napisano przecież: ‚Pomsta jest moja; ja odpłacę, mówi Jehowa’” (Rzym. 12:19). Niemniej dawanie świadectwa uznawali za swój podstawowy obowiązek. Jak się z niego wywiązywali w obliczu sprzeciwu ze strony państwa?

Chociaż w latach trzydziestych poszczególne zbory Świadków Jehowy były raczej niewielkie, zespalały je silne więzy. Kiedy w jakimś miejscu bracia przeżywali poważne trudności, współwyznawcy z okolicznych terenów chętnie śpieszyli im z pomocą. Na przykład w 1933 roku 12 600 Świadków w USA podzielono na 78 „dywizjonów”. Jeżeli gdzieś stale dokonywano aresztowań albo gdy przeciwnikom udało się wymóc na stacjach radiowych, by zerwały umowy o nadawanie programów przygotowanych przez Świadków Jehowy, powiadamiano o tym Biuro Towarzystwa w Brooklynie. W ciągu tygodnia wysyłano w ten rejon posiłki, by dać gruntowne świadectwo.

O umówionym czasie, zwykle na wsi w pobliżu miejsca, w którym planowano głosić, spotykało się — w zależności od potrzeb — 50 do 1000 Świadków. Wszyscy przybywali dobrowolnie. Niektórzy przyjeżdżali nawet z odległości 300 kilometrów. Poszczególnym grupom przydzielano teren, który można było opracować w ciągu 30 minut do 2 godzin. Kiedy jakaś grupa samochodowa rozpoczynała tam działalność, komitet złożony z braci powiadamiał o tym policję i dostarczał listę wszystkich Świadków pracujących tego poranka w danej okolicy. Policjanci zdawali sobie sprawę, że Świadkowie przewyższają ich liczebnie, toteż na ogół nie robili im żadnych trudności. Gdzieniegdzie zamykali ich w areszcie, który wypełniał się po brzegi, ale nie mogli uczynić nic więcej. Do aresztowanych Świadków wkrótce przybywali adwokaci i od razu płacili kaucję. Takie akcje przypominały nalot symbolicznej chmary szarańczy opisanej w Księdze Joela 2:7-11 i w Objawieniu 9:1-11. Dzięki tej metodzie możliwe było kontynuowanie dzieła głoszenia dobrej nowiny nawet w obliczu ostrego sprzeciwu.

Powiadamianie opinii publicznej o poczynaniach bezdusznych urzędników

W niektórych rejonach uznano za korzystne powiadamianie ogółu o poczynaniach miejscowych władz. Ponieważ w Quebecu sądy stosowały wobec Świadków metody przywodzące na myśl trybunały inkwizytorskie, fakty te przedstawiono listownie wszystkim członkom zgromadzenia ustawodawczego tej prowincji. Gdy to nie poskutkowało, Towarzystwo dostarczyło kopię owego listu 14 tysiącom przedsiębiorców w całym Quebecu. Następnie informacje te udostępniono do opublikowania redaktorom gazet.

Mieszkańcy wschodniej części USA dowiadywali się o wszystkim z audycji radiowych. Grupa wyszkolonych aktorów mających zdolności imitatorskie utworzyła w bruklińskim Betel tak zwany Teatr Króla. Kiedy bezduszni urzędnicy stawiali Świadków Jehowy przed sądem, cały przebieg rozpraw stenografowano. Prócz tego na sali byli obecni owi aktorzy, by mogli dobrze się zaznajomić z tonem głosu i stylem mowy policjantów, oskarżyciela i sędziego. Po szerokiej kampanii reklamowej, mającej przyciągnąć jak największe grono radiosłuchaczy, Teatr Króla ze zdumiewającym realizmem odtwarzał sceny rozgrywające się w sali sądowej, żeby dokładnie poinformować opinię publiczną o poczynaniach władz. Po jakimś czasie ze względu na ów rozgłos niektórzy urzędnicy zaczęli staranniej rozpatrywać sprawy dotyczące Świadków.

Zjednoczone działanie w obliczu prześladowań hitlerowskich

Kiedy rząd hitlerowskich Niemiec wszczął kampanię mającą położyć kres działalności Świadków Jehowy w tym państwie, wielokrotnie zabiegali oni o możliwość przedstawienia władzom swego stanowiska. Ale nie ulżyło to ich doli. Latem 1933 roku w większości krajów Rzeszy działalność Świadków Jehowy została zakazana. Dlatego 25 czerwca 1933 roku na zgromadzeniu w Berlinie przyjęli oni rezolucję dotyczącą pełnionej służby i jej celów. Kopie rozesłano do wszystkich wyższych urzędników państwowych, a miliony egzemplarzy rozpowszechniono wśród mieszkańców Niemiec. Mimo to w lipcu 1933 roku sądy odmówiły rozpatrzenia prośby o poprawę losu Świadków. Na początku następnego roku Adolf Hitler otrzymał w tej sprawie list wystosowany osobiście przez J. F. Rutherforda i dostarczony przez specjalnego posłańca. Potem do czynu przystąpiła cała ogólnoświatowa społeczność braterska.

W niedzielę 7 października 1934 roku o dziewiątej rano zebrały się wszystkie grupy Świadków w Niemczech. Modliły się do Jehowy o kierownictwo i błogosławieństwo. Następnie każda grupa wysłała do rządu niemieckiego list z oświadczeniem, że jest zdecydowana służyć Jehowie. Przed rozejściem się omówiono wspólnie słowa Pana, Jezusa Chrystusa, zanotowane w Ewangelii według Mateusza 10:16-24. Potem obecni wyruszyli świadczyć sąsiadom o Jehowie i Jego Królestwie pod rządami Chrystusa.

Tego samego dnia spotkali się Świadkowie Jehowy na całym świecie i po wspólnej modlitwie do Jehowy wysłali do rządu Hitlera depesze z ostrzeżeniem: „Złe traktowanie świadków Jehowy oburza wszystkich porządnych ludzi na ziemi i zniesławia imię Boga. Zaniechajcie prześladowania świadków Jehowy, bo w przeciwnym razie Bóg zniszczy Was razem z Waszą nacjonalistyczną partią”. Ale na tym nie koniec.

Gestapo wzmogło wysiłki, by zdławić działalność Świadków Jehowy. Po masowych aresztowaniach w roku 1936 prześladowcy myśleli, że odnieśli sukces. Tymczasem 12 grudnia 1936 roku jakieś 3450 niemieckich Świadków pozostających jeszcze na wolności błyskawicznie rozpowszechniło rezolucję, w której wyraźnie przedstawiono zamierzenie Jehowy oraz postawę Jego Świadków, zdecydowanych słuchać jako władcy bardziej Boga niż ludzi. Przeciwnicy nie mogli zrozumieć, jak tego dokonano. Kilka miesięcy później, gdy gestapo próbowało zbagatelizować zarzuty postawione w rezolucji, Świadkowie Jehowy przygotowali list otwarty, w którym bez ogródek wymienili z nazwiska urzędników hitlerowskich bestialsko znęcających się nad ich współwyznawcami. W roku 1937 również ten list rozpowszechniono po całych Niemczech. Tak oto publicznie napiętnowano uczynki tych niegodziwych ludzi. Dzięki temu każdy człowiek osobiście mógł zdecydować, jak się będzie odnosił do sług Najwyższego (por. Mat. 25:31-46).

Informowanie świata o prześladowaniach przynosi pewną ulgę

Również inne rządy surowo traktowały Świadków Jehowy, zabraniając im organizowania zebrań i publicznego głoszenia. Niekiedy wskutek oficjalnego rozporządzenia Świadkowie tracili zatrudnienie, a ich dzieci usuwano ze szkół. Sporo rządów uciekało się do brutalnej przemocy. A przecież konstytucje tych krajów na ogół gwarantują wolność wyznania. Mając na uwadze poprawę losu prześladowanych braci, Towarzystwo Strażnica często informuje świat o tym, jak są traktowani. Czyni to na łamach Strażnicy oraz Przebudźcie się!, a niekiedy doniesienia te publikuje również prasa. Wówczas do władz danego państwa napływają z całego świata tysiące listów w obronie Świadków.

W rezultacie takiej kampanii w roku 1937 gubernator amerykańskiego stanu Georgia otrzymał w ciągu dwóch dni 7000 listów z czterech krajów. Tysiącami listów został też zasypany burmistrz La Grange w tym stanie. Podobne akcje zorganizowano na rzecz Świadków Jehowy mieszkających w Argentynie (w roku 1978 i 1979), w Beninie (w roku 1976), w Burundi (w 1989), w Dominikanie (w 1950 i 1957), w Etiopii (w 1957), w Gabonie (w 1971), w Grecji (w 1963 i 1966), w Hiszpanii (w 1961 i 1962), w Jordanii (w 1959), w Kamerunie (w 1970), w Malawi (w 1968, 1972, 1975 i 1976), na Malajach (w 1952), w Mozambiku (w 1976), w Portugalii (w 1964 i 1966), w Singapurze (w 1972) oraz w Suazi (w 1983).

W czasach najnowszych Świadkowie Jehowy z całego świata nieśli pomoc między innymi swym gnębionym braciom w Grecji. Dokładny opis ostrych prześladowań w tym kraju, rozpętanych z poduszczenia kleru tamtejszego Kościoła prawosławnego, zamieszczono w roku 1986 zarówno w Strażnicy, jak i w Przebudźcie się! (łączny nakład tych czasopism na całym świecie wynosił wówczas 22 000 000 egzemplarzy). Świadków Jehowy z innych państw poproszono, by napisali do rządu greckiego w obronie swych braci. Tak też uczynili i jak doniosła ateńska gazeta Vradyni, minister sprawiedliwości otrzymał ponad 200 000 listów w 106 językach prawie z 200 krajów.

Następnego roku w rozprawie, która znalazła się na wokandzie sądu apelacyjnego w mieście Hania na Krecie, uczestniczyli przedstawiciele Świadków Jehowy z siedmiu krajów (Francji, Hiszpanii, Japonii, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii i Włoch), występujący w obronie swych chrześcijańskich braci. Po innym procesie, który zakończył się w roku 1988 niepomyślnym wyrokiem wydanym przez grecki Sąd Najwyższy, odwołano się do Europejskiej Komisji Praw Człowieka. Dnia 7 grudnia 1990 roku 16 sędziów prawie z całej Europy otrzymało plik dokumentów dotyczących 2000 wypadków aresztowań i setek spraw sądowych, w których Świadkowie Jehowy w Grecji zostali skazani za to, że rozmawiali o Biblii. (W latach 1938-1992 aresztowano ich aż 19 147 razy). Komisja zgodnie zadecydowała, iż sprawę należy skierować przed Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Ujawnianie wypadków gwałcenia praw człowieka nieraz przynosi pewną ulgę w prześladowaniach. Bez względu jednak na poczynania sędziów i przywódców rządowych Świadkowie Jehowy w dalszym ciągu są posłuszni Bogu jako Najwyższemu Władcy.

Starania o uznanie prawne

Rzecz jasna, żaden człowiek i żaden rząd ludzki nie może udzielić zezwolenia na praktykowanie prawdziwej religii. Wydał je sam Jehowa. Niemniej Świadkom Jehowy w wielu krajach pewne korzyści przyniosło zarejestrowanie ich jako związku wyznaniowego, zapewniło im to bowiem ochronę prawną. Dzięki uzyskaniu osobowości prawnej łatwiej jest na przykład zakupić teren pod budowę biura oddziału albo drukować literaturę biblijną na szeroką skalę. Świadkowie Jehowy podejmują stosowne działania mające na celu „prawne ugruntowywanie dobrej nowiny”, wzorując się na apostole Pawle, który zabiegał o to samo w starożytnym mieście Filippi (Filip. 1:7).

Czasami bywa to bardzo trudne. Na przykład w Austrii, którą konkordat zawarty z Watykanem zobowiązuje do zapewniania Kościołowi katolickiemu wsparcia finansowego, władze początkowo odrzuciły starania Świadków Jehowy, argumentując: ‛Chcecie założyć organizację religijną, ale prawo austriackie nie pozwala na utworzenie tego typu organizacji’. Jednakże w roku 1930 udało się prawnie zarejestrować stowarzyszenie zajmujące się rozpowszechnianiem Biblii i literatury biblijnej.

W Hiszpanii początki działalności Świadków Jehowy w XX stuleciu sięgają pierwszej wojny światowej. Niemniej państwo to od pierwszych lat istnienia inkwizycji w XV wieku zawsze ściśle współpracowało (poza krótkimi przerwami) z Kościołem katolickim. Chociaż dzięki zmianom politycznym i religijnym jednostki mogły wyznawać inną religię, nie zezwalano im na praktykowanie jej publicznie. Mimo to w roku 1956, a potem w 1965, tamtejsi Świadkowie Jehowy starali się o uznanie prawne. Niczego jednak nie osiągnęli, dopóki w 1967 roku parlament nie wydał ustawy o wolności wyznania. Ostatecznie zostali zalegalizowani 10 lipca 1970 roku, gdy w całym kraju było już ponad 11 000 Świadków.

W roku 1948 prośbę o rejestrację Towarzystwa Strażnica złożono na ręce francuskiego gubernatora Dahomeju (obecnie Benin). Ale zgodę uzyskano dopiero w roku 1966 — sześć lat po tym, jak kraj ten stał się niezależną republiką. Jednakże w roku 1976 organizację zdelegalizowano i taki stan trwał aż do roku 1990, kiedy to zmienił się klimat polityczny oraz stosunek władzy do wolności religijnej.

Chociaż w Kanadzie Świadkowie Jehowy od lat byli uznani prawnie, druga wojna światowa posłużyła przeciwnikom za pretekst, by nakłonić nowego gubernatora generalnego do zdelegalizowania ich działalności. Doszło do tego 4 lipca 1940 roku. Dwa lata później dano Świadkom możliwość wystąpienia przed specjalnie powołaną komisją parlamentu, która zdecydowanie opowiedziała się za uchyleniem zakazu działalności Świadków Jehowy oraz ich korporacji prawnych. Jednakże dopiero gdy w Izbie Gmin odbyły się długie debaty na ten temat i gdy dużym nakładem sił zebrano w całym kraju podpisy pod dwiema petycjami, minister sprawiedliwości, będący katolikiem, poczuł się zmuszony całkowicie uchylić zakaz.

Prawne uznanie Świadków Jehowy w krajach Europy Wschodniej wymagało od tamtejszych władz zasadniczego zrewidowania poglądów. Ostatecznie po dziesiątkach lat zabiegania o wolność religijną Świadkowie Jehowy zostali w roku 1989 zarejestrowani w Polsce i na Węgrzech, w roku 1990 w Rumunii i NRD (przed zjednoczeniem Niemiec), w roku 1991 w Bułgarii i byłym ZSRR oraz w roku 1992 w Albanii.

W każdym kraju Świadkowie Jehowy usilnie starają się działać w zgodzie z jego prawami. Stanowczo opowiadają się za okazywaniem szacunku urzędnikom państwowym, jak to nakazuje Biblia. Gdy jednak prawo ludzkie koliduje z wyraźnymi przykazaniami Bożymi, oświadczają: „Musimy być bardziej posłuszni Bogu jako władcy niż ludziom” (Dzieje 5:29).

Kiedy do ograniczania podstawowych swobód pobudza strach

W USA przybywa narkomanów, a wskutek inflacji coraz częściej nie tylko mąż, ale i żona pracuje zarobkowo, toteż Świadkowie Jehowy zaczęli napotykać w służbie nowe sytuacje. Wiele osiedli w ciągu dnia świeci pustkami, więc mnożą się włamania. Ludzie żyją w strachu. Pod koniec lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych wprowadzono serię nowych przepisów o konieczności posiadania zezwolenia na akwizycję, by łatwiej było się zorientować, kim są nieznajomi pojawiający się w okolicy. Władze niektórych miast groziły Świadkom Jehowy aresztowaniem, jeśli nie uzyskają takich zezwoleń. Ale ponieważ istniał już solidny fundament prawny, starano się rozwiązywać te problemy poza salą sądową.

Kiedy wynikają trudności, miejscowi starsi udają się czasami do władz miejskich, by wspólnie znaleźć jakieś rozwiązanie. Świadkowie Jehowy stanowczo odmawiają starania się o zezwolenie na wykonywanie dzieła zleconego przez Boga, a Konstytucja USA, poparta decyzjami Sądu Najwyższego, gwarantuje im wolność wyznania i prasy bez obowiązku uiszczania jakichkolwiek opłat. Niemniej Świadkowie Jehowy rozumieją, że ludzie żyją w strachu. Mogą zatem przystać na to, by przed rozpoczęciem świadczenia na danym terenie w razie konieczności powiadomić policję. Jeżeli jednak nie daje się osiągnąć żadnego rozsądnego kompromisu, adwokat z Biura Głównego Towarzystwa kontaktuje się z miejscowymi władzami i objaśnia, na czym polega działalność Świadków Jehowy, jak konstytucja gwarantuje im swobodę głoszenia oraz jak mogą wyegzekwować to prawo, żądając sądownie od władz miejskich odszkodowania. *

Gdzieniegdzie zdarza się i tak, że trzeba udać się do sądu, by uzyskać potwierdzenie podstawowych swobód, które dotąd uważano za oczywiste. Tak właśnie było w Finlandii w roku 1976 i 1983. Rzekomo z myślą o spokoju mieszkańców wydano tam sporo lokalnych przepisów, które zakazywały prowadzenia działalności religijnej, jeśli wiązała się z chodzeniem od domu do domu. Jednakże w sądach miast Loviisa i Rauma udowodniono, że głoszenie od drzwi do drzwi należy do praktyk religijnych Świadków Jehowy i zostało zaakceptowane przez władze państwowe, gdy uznały statut ich związku wyznaniowego. Dowiedziono też, iż wielu ludzi przychylnie reaguje na wizyty Świadków i zakazanie takiej działalności tylko dlatego, że nie wszyscy ją doceniają, równałoby się ograniczaniu wolności. Po wydaniu w tych sprawach pomyślnych wyroków sporo miast i miasteczek anulowało swe zarządzenia.

Kształtowanie prawa konstytucyjnego

W niektórych krajach działalność Świadków Jehowy odgrywa istotną rolę w kształtowaniu przepisów prawnych. Każdy amerykański student prawa dobrze wie, co Świadkowie Jehowy zdziałali w obronie swobód obywatelskich w USA. Na rozmiary ich zasług zwracają uwagę pewne artykuły, na przykład „Co prawo konstytucyjne zawdzięcza Świadkom Jehowy” (Minnesota Law Review, marzec 1944 roku) oraz „Katalizator rozwoju prawa konstytucyjnego: Świadkowie Jehowy w Sądzie Najwyższym” (University of Cincinnati Law Review, rok 1987).

Rozprawy sądowe dotyczące Świadków miały znaczący wpływ na prawo amerykańskie regulujące wolność wyznania, słowa i prasy. Odegrały ważką rolę w walce o swobody nie tylko Świadków Jehowy, ale też reszty obywateli. Przemawiając na Uniwersytecie Drake’a, znany pisarz i publicysta Irving Dilliard powiedział: „Czy wam się to podoba, czy nie, Świadkowie Jehowy zrobili dla zachowania naszych swobód więcej niż jakiekolwiek inne wyznanie”.

Nawiązując zaś do sytuacji w Kanadzie, w przedmowie do książki State and Salvation​—The Jehovah’s Witnesses and Their Fight for Civil Rights (Państwo a zbawienie — Świadkowie Jehowy i ich walka o prawa obywatelskie) oświadczono: „Świadkowie Jehowy nauczyli rząd i społeczeństwo kanadyjskie, jak praktycznie powinna wyglądać ochrona prawna grup mających odmienne poglądy. Co więcej, (...) prześladowania [Świadków w prowincji Quebec] doprowadziły do serii rozpraw, które w latach czterdziestych i pięćdziesiątych zawiodły ich do Sądu Najwyższego Kanady. Również te procesy odegrały ważną rolę w kształtowaniu stosunku społeczeństwa do praw obywatelskich i stanowią dziś podwaliny kanadyjskiego prawodawstwa w dziedzinie swobód obywatelskich”. Jak wyjaśnia ta książka, „jednym z rezultatów” walki prawnej Świadków Jehowy o wolność wyznania „był długi łańcuch dyskusji i debat, które zaowocowały Kartą Praw”, należącą obecnie do podstawowych aktów prawnych Kanady.

Wyższość prawa Bożego

Przede wszystkim jednak dzieje walki prawnej Świadków Jehowy są wyrazem ich przekonania o wyższości prawa Bożego. Stanowisko to wynika ze zrozumienia kwestii spornej dotyczącej zwierzchnictwa nad światem. Świadkowie uznają Jehowę za jedynego prawdziwego Boga i prawowitego Władcę wszechświata. Dlatego stanowczo twierdzą, że żadne przepisy czy orzeczenia sądowe zakazujące czynienia tego, co poleca Jehowa, nie są ważne, a wydający je ludzie nadużywają swej władzy. Świadkowie zajmują w tej sprawie taką samą postawę, co apostołowie Jezusa Chrystusa, którzy oświadczyli: „Musimy być bardziej posłuszni Bogu jako władcy niż ludziom” (Dzieje 5:29).

Świadkowie Jehowy są zdecydowani z pomocą Bożą głosić tę dobrą nowinę o Królestwie Bożym po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, dopóki nie nadejdzie koniec (Mat. 24:14).

[Przypisy]

^ ak. 2 Pierwszy numer ukazał się po angielsku 1 października 1919 roku. Rozprowadzono nadzwyczajną liczbę egzemplarzy Złotego Wieku oraz czasopism, które go zastąpiły — Pociechy Przebudźcie się! W roku 1992 przeciętny nakład Przebudźcie się! wynosił 13 110 000 egzemplarzy w 67 językach.

^ ak. 3 Świadkowie Jehowy stający przed sądem za głoszenie z reguły nie płacili grzywny, lecz się odwoływali. Nie uiszczali jej również wtedy, gdy przegrali sprawę w sądzie apelacyjnym, ale jeśli pozwalało na to prawo, szli do więzienia. Konsekwentne odmawianie płacenia grzywny zniechęciło niektórych urzędników do dalszego przeszkadzania Świadkom w ich działalności. Chociaż w pewnych okolicznościach dalej można stosować tę samą metodę, Strażnica numer 24 z 1975 roku wykazała, że w wielu wypadkach grzywnę słusznie można uznać za karę sądową, a zatem zapłacenie jej nie będzie wcale równoznaczne z przyznaniem się do winy, tak jak nie oznacza tego pójście do więzienia.

^ ak. 5 Lovell przeciw miastu Griffin, 303 U.S. 444 (1938).

^ ak. 1 Schneider przeciw stanowi New Jersey (miasto Irvington), 308 U.S. 147 (1939).

^ ak. 1 310 U.S. 296 (1940).

^ ak. 2 297 Mass. 65 (1935). Sprawa dotyczyła ośmioletniego chłopca, który poprawnie nazywał się Carleton Nichols.

^ ak. 2 302 U.S. 656 (1937), Georgia.

^ ak. 2 303 U.S. 624 (1938), New Jersey.

^ ak. 2 306 U.S. 621 (1939), Kalifornia.

^ ak. 2 306 U.S. 621 (1939), Massachusetts.

^ ak. 1 310 U.S. 586 (1940). Walter Gobitas (właściwa pisownia) zwrócił się do sądu w obronie dwojga swych dzieci, Williama i Lillian, którym miejscowe władze szkolne zabroniły uczęszczać do szkoły publicznej w Minersville za odmowę pozdrawiania sztandaru. Sąd pierwszej i drugiej instancji wydał orzeczenia korzystne dla Świadków Jehowy. Wówczas władze szkolne odwołały się do Sądu Najwyższego.

^ ak. 2 316 U.S. 584 (1942).

^ ak. 1 319 U.S. 105 (1943).

^ ak. 1 W roku 1943 do Sądu Najwyższego USA wniesiono odwołania w 24 sprawach dotyczących Świadków Jehowy.

^ ak. 2 319 U.S. 624 (1943).

^ ak. 1 319 U.S. 583 (1943).

^ ak. 1 W latach 1919-1988 do Sądu Najwyższego USA trafiły petycje i odwołania w 138 sprawach dotyczących Świadków Jehowy. Spośród nich 130 złożyli sami Świadkowie, a 8 ich oskarżyciele. W 67 wypadkach Sąd Najwyższy odmówił rozpatrzenia sprawy, ponieważ jego zdaniem nie zostały podniesione żadne ważne kwestie związane z konstytucją federalną czy ustawami federalnymi. W 47 rozpatrzonych sprawach zapadły decyzje pomyślne dla Świadków Jehowy.

^ ak. 4 Jane Monell przeciw Wydziałowi Usług Socjalnych miasta Nowy Jork, 436 U.S. 658 (1978).

[Napis na stronie 680]

W jednym kraju po drugim władze zakazywały działalności Świadków Jehowy

[Napis na stronie 682]

Skarga została oddalona, a rozsierdzony ksiądz wybiegł z sądu!

[Napis na stronie 693]

Niektórzy urzędnicy zaczęli staranniej rozpatrywać sprawy Świadków Jehowy

[Ramka na stronie 684]

Świadectwo dane w Sądzie Najwyższym USA

Występując przed Sądem Najwyższym USA jako doradca prawny w sprawie „Gobitis”, Joseph F. Rutherford, członek palestry nowojorskiej i prezes Towarzystwa Strażnica, otwarcie skierował uwagę na konieczność podporządkowania się najwyższej władzy Jehowy Boga. Powiedział:

„Świadkowie Jehowy dają świadectwo o imieniu Wszechmocnego Boga, który jako jedyny nosi imię JEHOWA (...)

„Podkreślam, iż Jehowa Bóg ponad sześć tysięcy lat temu obiecał ustanowić za pośrednictwem Mesjasza sprawiedliwy rząd. Obietnicę tę spełni w stosownym czasie. A obecne fakty w świetle proroctw wskazują, że nastąpi to niedługo. (...)

„Bóg, Jehowa, jest jedynym źródłem życia. Nikt inny nie może dać życia. Nie może tego uczynić stan Pensylwania ani rząd amerykański. Zgodnie ze słowami apostoła Pawła Bóg wprowadził to prawo [zakazujące oddawania czci wizerunkom], by ustrzec swój lud od bałwochwalstwa. Ktoś mógłby powiedzieć, że to błahostka. Błahostką było też zjedzenie przez Adama zakazanego owocu. Ale przecież nie chodziło o to, że Adam zjadł jabłko, lecz o to, że okazał nieposłuszeństwo wobec Boga. Rzecz w tym, czy człowiek będzie słuchał Boga, czy jakiejś ludzkiej instytucji. (...)

„Pragnę przypomnieć (choć zapewne nie jest to konieczne), że w sprawie ‚Kościół przeciw Stanom Zjednoczonym’ ten sąd orzekł, iż Amerykanie to naród chrześcijański, a to oznacza, że muszą być posłuszni prawu Bożemu. Oznacza to również, że sąd ten oficjalnie uznaje wyższość prawa Bożego nad wszelkim innym. Jeżeli ktoś w zgodzie ze swym sumieniem wierzy, iż prawo Boże góruje nad każdym innym, i skrupulatnie się do niego stosuje, to żadna zwierzchność ludzka nie może objąć władzy nad jego sumieniem ani go zagłuszyć. (...)

„Niech mi będzie wolno zwrócić uwagę na okoliczność, że przed otwarciem każdego posiedzenia tego sądu woźny wypowiada następujące słowa: ‚Boże, zbaw Stany Zjednoczone i ten prześwietny sąd’. Toteż mówię teraz: Boże, zbaw ten prześwietny sąd od popełnienia błędu, który uczyniłby naród amerykański społeczeństwem totalitarnym i zaprzepaścił wszelkie swobody zagwarantowane przez Konstytucję. Jest to sprawa święta dla każdego Amerykanina, który miłuje Boga i Jego Słowo”.

[Ramka na stronie 687]

Jak doszło do uchylenia wyroków

W roku 1940 Sąd Najwyższy USA orzekł w sprawie „Okręg Szkolny Minersville przeciw Gobitis”, że od uczniów można wymagać pozdrawiania sztandaru. Za taką decyzją opowiedziało się ośmiu spośród dziewięciu sędziów. Odmienną opinię wyraził jedynie sędzia Stone. Ale dwa lata później podczas procesu „Jones przeciw miastu Opelika” trzech innych sędziów (Black, Douglas i Murphy) nie zgodziło się z wydanym orzeczeniem i oświadczyło przy tej okazji, że ich zdaniem również wyrok w sprawie „Gobitis” był niesłuszny, gdyż uczynił z wolności wyznania kwestię podrzędną. Oznaczało to, iż czterech z dziewięciu sędziów opowiadało się za zmianą decyzji w sprawie „Gobitis”. Spośród pozostałych pięciu sędziów, którzy bagatelizowali znaczenie wolności religijnej, dwóch przeszło na emeryturę. W kolejnej rozprawie związanej z pozdrawianiem sztandaru brali udział dwaj nowi sędziowie Sądu Najwyższego (Rutledge i Jackson). W roku 1943 w sprawie „Wydział Oświaty Stanu Wirginia Zachodnia przeciw Barnette” obaj opowiedzieli się za wolnością religijną, a przeciwko przymusowi pozdrawiania sztandaru. Tym sposobem liczbą głosów 6 do 3 Sąd Najwyższy uchylił poprzednie decyzje w pięciu sprawach („Gobitis”, „Leoles”, „Hering”, „Gabrielli” i „Johnson”), w których się do niego odwołano.

Co ciekawe, wyrażając swój sprzeciw w sprawie „Barnette”, sędzia Frankfurter powiedział: „Jak to już bywało w przeszłości, od czasu do czasu Sąd Najwyższy będzie zmieniał swe decyzje. Ale jestem przeświadczony, że przed tymi sprawami dotyczącymi Świadków Jehowy nigdy jeszcze się nie zdarzyło (z kilkoma małymi wyjątkami, które ponownie rozpatrzono), by uchyleniem jakiejś decyzji Sąd ten ograniczył władzę demokratycznego państwa”.

[Ramka na stronie 688]

„Prastara forma ewangelizacji misjonarskiej”

W sprawie „Murdock przeciw Pensylwanii” w roku 1943 Sąd Najwyższy USA oświadczył między innymi:

„Wręczanie traktatów religijnych to prastara forma ewangelizacji misjonarskiej — tak stara, jak historia pras drukarskich. Przez lata odgrywało ono niebagatelną rolę w działalności rozmaitych ruchów religijnych. Obecnie tego rodzaju ewangelizację stosują na dużą skalę różne sekty religijne, których kolporterzy zanoszą Ewangelię do tysięcy domów i przez osobiste odwiedzanie ludzi szukają zwolenników swej wiary. Jest to coś więcej niż głoszenie i coś więcej niż udostępnianie literatury religijnej. To połączenie jednego i drugiego. Działalność ta jest równie zgodna z Ewangelią, jak zgromadzenia religijne. W myśl Pierwszej Poprawki [do Konstytucji USA] zasługuje na takie samo poważanie, jak nabożeństwa odprawiane w kościołach i kazania wygłaszane z ambon. Ma takie samo prawo do ochrony, jak bardziej znane i uznane formy praktykowania religii. Ma też takie samo prawo do wolności słowa i prasy”.

[Ramka na stronie 690]

„Równe prawa dla wszystkich”

Pod takim właśnie tytułem pewna znana podówczas dziennikarka kanadyjska napisała w roku 1953: „Orzeczenie Sądu Najwyższego Kanady w sprawie Saumur [wniesionej przez Świadków Jehowy] należałoby uczcić rozpaleniem na Wzgórzu Parlamentarnym wielkiego ogniska, godnego tak wspaniałej okazji. Mało która decyzja w historii sądownictwa kanadyjskiego miała donioślejsze znaczenie. Mało który sąd wyświadczył Kanadzie więcej dobra. I żadnemu innemu Kanadyjczycy ceniący sobie dziedzictwo wolności nie zawdzięczają tak wiele. (...) Nie ma takiego ogniska, które by należycie uczciło to orzeczenie”.

[Ramka na stronie 694]

Stanowcze oświadczenie skierowane do rządu hitlerowskiego

Dnia 7 października 1934 roku każdy zbór Świadków Jehowy w Niemczech wysłał do rządu tego kraju list następującej treści:

„DO RZĄDU RZESZY:

„Słowo Jehowy Boga, zawarte w Piśmie Świętym, to najwyższe prawo. Stanowi ono dla nas jedyny drogowskaz, gdyż oddaliśmy się Bogu i jesteśmy prawdziwymi i szczerymi naśladowcami Chrystusa Jezusa.

„Wydany w ubiegłym roku zakaz zgromadzania się świadków Jehowy w celu studiowania Słowa Bożego, wielbienia Boga i służenia Mu jest sprzeczny z Jego prawem i stanowi pogwałcenie naszych swobód. W Słowie swym Bóg nakazuje, byśmy nie opuszczali wspólnych zgromadzeń (Hebrajczyków 10:25). Oznajmia nam także: ‛Wy jesteście moimi świadkami, że ja jestem Bogiem. (...) Idźcie i zanoście ludowi moje orędzie’ (Izajasza 43:10, 12; 6:9; Mateusza 24:14). Wasze prawo pozostaje w całkowitej sprzeczności z prawem Bożym. Zgodnie z radą wiernych apostołów ‚trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi’ i tak właśnie będziemy czynić (Dzieje 5:29). Niniejszym oświadczamy zatem, że za wszelką cenę będziemy przestrzegać przykazań Boga, zgromadzać się w celu studiowania Jego Słowa, będziemy wielbić Go i Mu służyć, tak jak polecił. Jeżeli Wasz Rząd lub urzędnicy będą dopuszczać się na nas przemocy, dlatego że okazujemy posłuszeństwo wobec Boga, krew nasza spadnie na Wasze głowy i Bóg Wszechmocny pociągnie Was do odpowiedzialności.

„Nie mamy nic wspólnego ze sprawami politycznymi, jesteśmy natomiast całkowicie oddani Królestwu Bożemu pod panowaniem Chrystusa Króla. Nikomu nie wyrządzamy szkody ani krzywdy. Cieszylibyśmy się, gdybyśmy mogli żyć w zgodzie ze wszystkimi ludźmi i w miarę możności wyświadczać im dobro. Ponieważ jednak Rząd i jego przedstawiciele w dalszym ciągu próbują siłą nakłonić nas do nieposłuszeństwa wobec najwyższego prawa we wszechświecie, musimy oświadczyć, że dzięki łasce Jehowy Boga będziemy Go słuchać, ufając całkowicie, iż wyzwoli nas z wszelkiego ucisku i od wszystkich gnębicieli”.

[Ramka na stronie 697]

Zdecydowane stanowisko Świadków w obliczu zakazu

W roku 1940 rząd kanadyjski zdelegalizował organizację Świadków Jehowy. Wszczęto wówczas ponad 500 spraw sądowych. W jaki sposób Świadkowie się bronili? Ich wypowiedzi przed sądem — nacechowane szacunkiem, lecz stanowcze — brzmiały podobnie do tej:

„Nie mogę złożyć żadnych przeprosin, jeśli chodzi o te książki. Uczą one, jak dostąpić życia wiecznego. Jestem szczerze przekonany, że objaśniają zamierzenie Boga Wszechmocnego co do ustanowienia na ziemi sprawiedliwego Królestwa. Dla mnie okazały się największym błogosławieństwem, jakiego doznałem w życiu. Zniszczenie tych książek wraz z zawartym w nich orędziem byłoby w moim odczuciu takim samym grzechem przeciwko Wszechmocnemu, jak spalenie samej Biblii. Każdy musi zadecydować, czy woli utracić uznanie człowieka, czy uznanie Boga Wszechmocnego. Ja osobiście opowiedziałem się po stronie Pana i Jego Królestwa i staram się przynosić chwałę imieniu Najwyższego, które brzmi Jehowa. I jeśli poniosę za to karę, to ci, którzy ją wymierzą, zdadzą z tego sprawę przed Bogiem”.

[Ramka na stronie 698]

Opinie przedstawicieli władz Kanady

Oto niektóre wypowiedzi członków kanadyjskiej Izby Gmin, którzy w roku 1943 nakłaniali ministra sprawiedliwości do uchylenia zakazu działalności Świadków Jehowy oraz ich korporacji prawnych:

„Ministerstwo Sprawiedliwości nie przedstawiło komisji żadnego dowodu, który by wskazywał, że świadkowie Jehowy powinni być kiedykolwiek uznani za organizację nielegalną (...) Prześladowanie z powodu przekonań religijnych, jakie spotyka tych biednych ludzi, przynosi ujmę Dominium Kanady”. „Moim zdaniem nie ulega wątpliwości, że zakaz jest utrzymywany w mocy wyłącznie z powodu uprzedzeń religijnych” (Angus Mac-Innis).

„Większość z nas wie z własnego doświadczenia, iż są to ludzie niegroźni, nie przejawiający żadnej chęci działania na szkodę państwa. (...) Dlaczego zakaz nie zostaje zniesiony? Nie można się przecież obawiać, że organizacja ta podejmie działania antywojenne lub godzące w pomyślność państwa. Nigdy nie dała nam najmniejszego powodu, by tak sądzić” (John G. Diefenbaker).

„Nasuwa się pytanie, czy kroki wszczęte przeciw Świadkom Jehowy nie są podyktowane nie tyle wywrotowym charakterem ich działalności, ile głównie ich stosunkiem do Kościoła katolickiego” (Victor Quelch).

[Ramka na stronie 699]

‛Przysłużyli się sprawie wolności religijnej’

„Nie byłoby uczciwe, gdybyśmy zakończyli ten krótki przegląd kłopotów Świadków Jehowy z państwem, nie wspominając, że swym uporem przysłużyli się oni sprawie wolności religijnej, gwarantowanej przez naszą Konstytucję. W ostatnich latach zabrali sądom więcej czasu niż jakiekolwiek inne wyznanie i chociaż społeczeństwu wydają się zacofani, to jednak kierując się sumieniem, pozostają wierni swym przekonaniom, co w rezultacie skłoniło sądy federalne do wydania wielu orzeczeń zapewniających i poszerzających zarówno wolność religijną Amerykanów, jak też ich swobody obywatelskie. W ciągu pięciu lat, od 1938 do 1943 roku, Sąd Najwyższy rozpatrzył 31 spraw mających związek ze Świadkami, a podjęte wtedy i później decyzje w dużej mierze przyczyniły się do ogólnego umocnienia swobód gwarantowanych przez Kartę Praw, szczególnie zaś przysłużyły się ochronie wolności religijnej” (Anson Phelps Stokes, „Church and State in the United States”, 1950, tom III, strona 546).

[Ramka i ilustracje na stronach 700, 701]

Radość ze swobodnego wielbienia Boga

W wielu krajach, w których niegdyś Świadkowie Jehowy nie mieli pełnej wolności religijnej, dzisiaj bez przeszkód zgromadzają się, by wielbić Boga, i swobodnie rozgłaszają dobrą nowinę o Królestwie Bożym.

Quebec w Kanadzie

W latach czterdziestych tutaj, w Châteauguay, grupkę Świadków napadł motłoch. W 1992 roku przeszło 21 000 naszych braci z prowincji Quebec otwarcie spotykało się we własnych Salach Królestwa

Petersburg w Rosji

W roku 1992 na pierwszym międzynarodowym kongresie Świadków Jehowy w Rosji zgłosiło się do chrztu 3256 osób

Palma w Hiszpanii

Kiedy w roku 1970 Świadkowie Jehowy w Hiszpanii zostali uznani prawnie, olbrzymie szyldy na miejscach zebrań odzwierciedlały ich radość, że mogą się swobodnie zgromadzać

Tartu w Estonii

Świadkowie w tym kraju są wdzięczni, że od roku 1990 literatura biblijna dociera do nich bez przeszkód

Maputo w Mozambiku

Świadkowie Jehowy otrzymali tu status prawny w roku 1991, a rok później w stolicy oraz jej okolicach prężnie działało ponad 50 zborów

Kotonu w Beninie

Kiedy Świadkowie Jehowy przybyli w roku 1990 na zgromadzenie, wielu zaskoczył widok powitalnego transparentu. Dowiedzieli się wówczas, że uchylono zakaz ich działalności

Praga w Czechosłowacji

Poniżej pokazano grupkę Świadków, którzy wiernie służyli Jehowie przez 40 lat zakazu. W roku 1991 cieszyli się, że mogą uczestniczyć w międzynarodowym kongresie Świadków Jehowy w Pradze

Luanda w Angoli

Gdy w roku 1992 zniesiono zakaz, ze Świadkami chętnie studiowało Biblię przeszło 50 000 pojedynczych osób i całych rodzin

Kijów na Ukrainie

Zebrania w tym kraju (często w wynajętych salach) cieszą się dużą frekwencją, zwłaszcza odkąd w roku 1991 Świadkowie Jehowy zostali uznani prawnie

[Ilustracje na stronie 679]

Do Sądu Najwyższego USA trafiło 138 spraw Świadków Jehowy. W latach 1939-1963 w 111 sprawach występował jako adwokat Hayden Covington (na zdjęciu)

[Ilustracja na stronie 681]

Premier Quebecu Maurice Duplessis publicznie klęczy przed kardynałem Villeneuve i zakłada na jego palec pierścień jako dowód ścisłych związków pomiędzy Kościołem a państwem (koniec lat trzydziestych). W Quebecu prześladowania Świadków Jehowy miały szczególnie ostry charakter

[Ilustracja na stronie 683]

W. K. Jackson, jeden z prawników usługujących w Biurze Głównym Towarzystwa, przez dziesięć lat był członkiem Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy

[Ilustracja na stronie 685]

Rosco Jones, którego sprawa — dotycząca służby kaznodziejskiej Świadków Jehowy — była dwa razy rozpatrywana przez Sąd Najwyższy USA

[Ilustracje na stronie 686]

Sędziowie Sądu Najwyższego USA, którzy w sprawie „Barnette” stosunkiem głosów 6 do 3 opowiedzieli się za wolnością wyznania, a przeciw przymusowi pozdrawiania sztandaru. Wpłynęło to na zmianę decyzji podjętej wcześniej przez ten sąd w sprawie „Gobitis”

Dzieci, których sprawy trafiły do sądu

Lillian i William Gobitas

Marie i Gathie Barnette

[Ilustracja na stronie 689]

Aimé Boucher został uniewinniony przez kanadyjski Sąd Najwyższy, który zarazem oczyścił Świadków Jehowy z zarzutu prowadzenia działalności wywrotowej

[Ilustracje na stronie 691]

Traktat ten, wydany w trzech językach, powiadamiał całą Kanadę o okrucieństwach, które spotykały Świadków Jehowy w Quebecu

[Ilustracje na stronie 692]

Zaistniała konieczność zapoznania Świadków Jehowy z procedurami prawnymi, by mogli skutecznie radzić sobie ze sprzeciwem wobec swej służby; oto niektóre używane przez nich publikacje prawnicze