Przejdź do zawartości

Przejdź do spisu treści

Czy naciskowi otoczenia naprawdę tak trudno się oprzeć?

Czy naciskowi otoczenia naprawdę tak trudno się oprzeć?

Młodzi ludzie pytają:

Czy naciskowi otoczenia naprawdę tak trudno się oprzeć?

„Nie wydaje mi się, żeby rówieśnicy wywierali na mnie jakiś nacisk” (Pamela, uczennica gimnazjum).

„Chyba już nie odczuwam presji otoczenia. Najtrudniej zapanować nad własnymi skłonnościami” (dwudziestoletni Robert).

CZY nie nasuwają ci się podobne myśli? Pewnie pamiętasz werset biblijny: „Złe towarzystwo psuje pożyteczne zwyczaje” (1 Koryntian 15:33). Ale może zadajesz sobie niekiedy pytanie, czy rodzice i inni dorośli trochę nie przesadzają z tą presją otoczenia.

Jeśli od czasu do czasu nachodzą cię takie wątpliwości, pamiętaj, że nie jesteś wyjątkiem. Warto się jednak nad tym zastanowić. Czy przypadkiem wpływ drugich nie jest silniejszy, niż ci się zdaje? Niejedna młoda osoba była zaskoczona jego siłą. Na przykład Angelika zauważyła, że tak naprawdę chyba robi więcej, by dostosować się do innych, niż jest gotowa przyznać sama przed sobą. Powiedziała: „Presja środowiska bywa tak skuteczna, że już nawet nie odbieramy jej jako oddziaływania z zewnątrz. Człowiek zaczyna myśleć, że to jego własne pragnienia”.

Takiego zdania jest Robert, którego wypowiedź zamieściliśmy na początku — według niego najtrudniej zapanować nad własnymi skłonnościami. Ale jednocześnie zgadza się on, że ciężko jest mieszkać w pobliżu dużego miasta. Dlaczego? Ze względu na wpływ materialistycznie nastawionego środowiska. Robert mówi: „Ludzie przywiązują tu niesamowitą wagę do pieniędzy”. A zatem presji otoczenia nie wolno lekceważyć. Czemu więc młodzi tak często sądzą, że wcale jej nie ulegają?

Podstępna siła

Wpływ ludzi, z którymi się stykamy, bywa trudno uchwytny, a czasami wręcz przestajemy go zauważać. Oto przykład: Gdy jesteśmy nad morzem, masy powietrza nad naszymi głowami wywierają na nas ciśnienie około jednego kilograma-siły na centymetr kwadratowy. * Ale choć podlegamy temu naciskowi przez całe życie, w ogóle o tym nie myślimy. Dlaczego? Bo jesteśmy do niego przyzwyczajeni.

Oczywiście ciśnienie atmosferyczne na ogół nikomu nie wyrządza szkody. Natomiast presja niepostrzeżenie wywierana przez ludzi może nas stopniowo zmieniać. Apostoł Paweł rozumiał, jak silne bywa to oddziaływanie, toteż ostrzegł chrześcijan w Rzymie: „Nie pozwólcie, żeby otaczający świat wtłoczył was w swój szablon” (Rzymian 12:2, The New Testament in Modern English). Jak mogłoby do tego dojść?

Jak na nas wpływa otoczenie

Czy zależy ci na akceptacji i uznaniu? Zapewne tak, jak zresztą większości z nas. Jest to naturalne pragnienie, ale przypomina obosieczny miecz. Jak daleko skłonni bylibyśmy się posunąć dla zyskania aprobaty? Nawet jeśli uważamy, że jesteśmy pod tym względem silni, to co sądzimy o innych? Czy rzeczywiście opierają się naciskom, czy raczej pozwalają, by otoczenie kształtowało ich na swoją modłę?

Na przykład we współczesnym świecie biblijne normy moralne często traktuje się jako przestarzałe i nierealistyczne. Wielu jest zdania, że wielbienie Boga w sposób nakreślony w Jego Słowie nie ma większego znaczenia (Jana 4:24). Skąd się biorą takie poglądy? Prawdopodobnie w jakiejś mierze ukształtowały się pod wpływem otoczenia. W Liście do Efezjan 2:2 apostoł Paweł ostrzega, że w „systemie rzeczy tego świata” przejawia się określony „duch” — dominuje pewna postawa. Ten duch wywiera nacisk na każdego człowieka, żeby myślał tak jak świat nieznający Jehowy. W jaki sposób może się to na nas odbić?

Nasze codzienne zajęcia związane z nauką, obowiązkami rodzinnymi czy pracą przeważnie wymagają kontaktów z osobami, które nie szanują uznawanych przez nas chrześcijańskich wartości. Na przykład dla sporej części uczniów popularność warta jest każdej ceny. Niejeden uprawia niemoralne stosunki seksualne, narkotyzuje się czy upija. Co się stanie, gdy zaprzyjaźnimy się z ludźmi, którzy popełniają takie czyny albo uważają je za normalne czy wręcz godne pochwały? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zaczniemy ich naśladować — jeśli nie od razu, to po jakimś czasie. W rezultacie pod wpływem „powietrza”, czyli „ducha” tego świata, pozwolimy sobie narzucić świeckie szablony.

Co ciekawe, badania socjologiczne potwierdzają omówione zasady biblijne. Warto się zastanowić nad interesującym eksperymentem doktora Ascha. Badanego człowieka prowadzi się do grupy siedzących razem osób. Doktor Asch pokazuje wszystkim planszę z nakreśloną pionową linią oraz drugą planszę — z trzema pionowymi liniami wyraźnie różniącymi się od siebie. Następnie pyta poszczególne osoby, która z tych trzech linii jest identyczna z pojedynczą linią. Odpowiedź jest łatwa. Z początku wszyscy odpowiadają tak samo. Ale za trzecią kolejką sytuacja się zmienia.

Wciąż chodzi o dopasowanie linii i odpowiedź wciąż jest oczywista. Badany nie wie jednak, że osobom, wśród których się znalazł, zapłacono za odegranie określonej roli: mają teraz typować tę samą błędną odpowiedź. I co się wtedy dzieje? Tylko 25 procent badanych dalej stanowczo obstaje przy poprawnej odpowiedzi. Pozostali przynajmniej raz lub więcej razy odpowiadają błędnie. Zgadzają się z resztą uczestników eksperymentu wbrew temu, co sami wyraźnie widzą!

Niewątpliwie ludzie nie chcą się odróżniać, i to do tego stopnia, że zdolni są zaprzeczać faktom. Przekonało się o tym wielu młodych. Szesnastoletni Daniel powiedział: „Otoczenie może nas zmienić. A z im większą grupą ma się kontakt, tym nacisk jest silniejszy. Można nawet dojść do wniosku, że to, co inni robią, jest dobre”.

Wspomniana wcześniej Angelika mówi o typowym przykładzie takiego oddziaływania w szkole: „W gimnazjum szalenie ważny był sposób ubierania się. Trzeba było koniecznie nosić odzież znanych firm. Oczywiście żałowało się tych pieniędzy, bo kto w rzeczywistości miał ochotę wydać 50 dolarów na koszulkę?” Angelika uważa, że wywierany na nas wpływ niełatwo dostrzec. A czy może on dotyczyć również spraw o wiele ważniejszych?

Dlaczego wpływ otoczenia bywa niebezpieczny

Wyobraź sobie, że kąpiesz się w morzu. Jesteś skupiony na pokonywaniu fal, lecz w tym czasie niepostrzeżenie działają na ciebie także inne siły. Fale popychają cię ku lądowi, lecz prądy znoszą w bok. W końcu spoglądasz w stronę brzegu i okazuje się, że rodzina i przyjaciele zniknęli ci z oczu! Nawet nie spostrzegłeś, kiedy prąd uniósł cię tak daleko. Podobnie dzieje się podczas codziennej krzątaniny — nasze myśli i uczucia ciągle podlegają jakimś wpływom. Zanim to sobie uświadomimy, może się okazać, że jesteśmy już dalecy od przestrzegania zasad, którym pragnęliśmy być zawsze wierni.

Apostoł Piotr był odważnym człowiekiem. W noc, gdy aresztowano Jezusa, śmiało zadał cios mieczem, choć otaczał go wrogi tłum (Marka 14:43-47; Jana 18:10). Jednak po latach pod naciskiem otoczenia dopuścił się rażącej stronniczości: zaczął unikać chrześcijan pochodzenia pogańskiego, choć wcześniej miał wizję, w której Chrystus polecił mu nie uważać pogan za nieczystych (Dzieje 10:10-15, 28, 29). Dla Piotra znoszenie ludzkiej pogardy mogło być trudniejsze niż wystawienie się na ciosy miecza! (Galatów 2:11, 12). Widać stąd, jak niebezpieczny potrafi być wpływ otoczenia.

Nie bagatelizujmy siły oddziaływania środowiska

Z przykładu Piotra możemy się nauczyć czegoś niezwykle cennego: posiadanie jakichś mocnych stron nie czyni nas mocnymi pod każdym względem. Piotr — jak my wszyscy — miał też słabości. Kimkolwiek jesteśmy, musimy poznać swe słabsze strony. Warto uczciwie odpowiedzieć sobie na pytania: W jakiej dziedzinie powinienem się najbardziej pilnować? Czy marzę o życiu w luksusach? Czy w moim sercu nie zagnieździła się próżność? Jak daleko bym się posunął, by zdobyć uznanie, pozycję i popularność?

Pewnie nigdy nie narażalibyśmy się rozmyślnie na niebezpieczeństwo przebywania w towarzystwie osób jawnie zdeprawowanych, na przykład narkomanów czy rozpustników. Ale czy bierzemy pod uwagę tkwiące w nas słabości, również te na pozór mniej groźne? Jeśli przestajemy z ludźmi o podobnych skłonnościach, to wystawiamy się na trudny do odparcia nacisk i możemy sobie wyrządzić trwałą szkodę.

Ale na szczęście otoczenie może też wywierać pozytywny wpływ. Czy moglibyśmy wyzyskać go jako siłę ku dobremu? I jak przeciwstawiać się szkodliwej presji? Na te pytania odpowiemy w następnym artykule z tej serii.

[Przypis]

^ ak. 9 Żeby sobie lepiej uświadomić istnienie ciśnienia atmosferycznego, wystarczy zrobić prosty eksperyment: wejść na szczyt góry z pustą plastikową butelką i będąc tam, pozwolić jej napełnić się powietrzem, po czym szczelnie ją zamknąć. Po zejściu z góry przyjrzyjmy się butelce: będzie zapadnięta. Zewnętrzne ciśnienie atmosferyczne jest teraz znacznie większe od ciśnienia rozrzedzonego powietrza w butelce.

[Ilustracja na stronach 12, 13]

Materialistycznie nastawione środowisko może wywierać silny nacisk