Przejdź do zawartości

Przejdź do spisu treści

Gabon — ostoja dzikiej przyrody

Gabon — ostoja dzikiej przyrody

OD NASZEGO KORESPONDENTA Z GABONU

WYOBRAŹMY sobie malowniczą scenę w tropikach: słonie szukają pożywienia na plaży, a nieopodal hipopotamy, wieloryby i delfiny zażywają kąpieli. Na pewnym stukilometrowym odcinku afrykańskiego wybrzeża takie widoki są jeszcze dość częste.

Wyjątkowe piękno tych terenów zasługuje na to, by zachować je dla przyszłych pokoleń. Jak to dobrze, że już zapadły odpowiednie decyzje i we wrześniu 2002 roku prezydent Gabonu ogłosił, że na obszarze stanowiącym około 10 procent terytorium kraju — w tym na części dziewiczego wybrzeża — powstaną parki narodowe.

W parkach tych, o łącznej powierzchni prawie 30 000 kilometrów kwadratowych (obszar w przybliżeniu równy Belgii), jest co oglądać. „Gabon ma szansę stać się mekką dla ekoturystów z całego świata, pragnących zobaczyć jedno z nielicznych miejsc, gdzie zachowała się tak przepyszna dzika przyroda” — powiedział prezydent Omar Bongo Ondimba.

Co stanowi o szczególnej atrakcyjności gabońskich parków narodowych? Około 80 procent powierzchni Gabonu pokrywają lasy i aż 20 procent tutejszych gatunków roślin nie występuje nigdzie indziej na ziemi. Puszcza równikowa daje schronienie gorylom, szympansom, słoniom leśnym i wielu innym zagrożonym gatunkom zwierząt. Dzięki niedawno utworzonym parkom Gabon znalazł się w pierwszym szeregu strażników afrykańskiej różnorodności biologicznej.

Loango — niezwykłe plaże

Park Narodowy Loango to niewątpliwie jeden z najciekawszych obszarów przyrodniczych Afryki. Kilometrami ciągną się tutaj dzikie plaże. Oddzielają one morze od słodkowodnych lagun, za którymi rozpościera się gęsta dżungla. Niepowtarzalny urok białych, piaszczystych plaż to przede wszystkim zasługa przebywających na nich zwierząt: hipopotamów, słoni, bawołów krótkorogich, panter czy goryli.

Dlaczego leśne zwierzęta wychodzą na plaże? Wzdłuż obrzeży parku Loango ciągną się pastwiska, gdzie znajdują pokarm hipopotamy i bawoły. Rośnie tu winodań abisyńska — palma, za której owocami przepadają słonie; zajadają się nimi jak dzieci lodami. Ale dla zwierząt jeszcze ważniejszy jest fakt, że nie ma tutaj ludzi. Jedyne ślady na piasku to tropy zwierzęce.

Ośmielone nieobecnością człowieka żółwie skórzaste składają tu jaja. Na tym odludziu spotkać też można żołny różowe, gnieżdżące się koloniami w norach wygrzebanych w piasku zaledwie parę metrów powyżej najwyższego poziomu wody. Latem w spokojnych wodach przybrzeżnych gromadzi się co najmniej tysiąc humbaków, żeby odbyć gody.

Dwie wielkie laguny oddzielające plaże Loango od dżungli to wymarzone siedlisko krokodyli nilowych i hipopotamów. Laguny obfitują w ryby i okolone są lasem namorzynowym. Unoszą się nad nimi szukające pożywienia bieliki afrykańskie i rybołowy, a w płytkich wodach poluje na ryby kilka gatunków kolorowych zimorodków. Słonie bardzo lubią się kąpać, więc chętnie przepływają laguny i potem na plażach raczą się ulubionymi owocami.

W dżungli wysoko w koronach drzew harcują małpy, a nad słonecznymi polankami krążą pstre motyle. Owocożerne nietoperze Epomophorus dzień spędzają na ulubionych drzewach, a w nocy zajmują się bardzo pożyteczną pracą: rozsiewają nasiona po lesie. Na skraju dżungli wielobarwne nektarniki spijają nektar z kwitnących drzew i krzewów. Ktoś słusznie powiedział, że w Loango „świetnie wyczuwa się nastrój Afryki równikowej”.

Lopé — jedno z ostatnich siedlisk goryli

Park Narodowy Lopé obejmuje wielkie połacie dziewiczego lasu deszczowego, a w północnej części również sawannę i las galeriowy. To raj dla miłośników przyrody spragnionych widoku goryli, szympansów i mandryli w ich naturalnym środowisku. Na chronionym obszarze 5 tysięcy kilometrów kwadratowych żyje od 3 do 5 tysięcy goryli.

Augustin, były strażnik parku, wspomina niezwykłe spotkanie z gorylami w roku 2002: „Spacerując po lesie, natknąłem się na rodzinę złożoną z czterech goryli. Ogromny, może 35-letni samiec, który nagle wyrósł przede mną, musiał ważyć przynajmniej trzy razy tyle co ja. Zgodnie z zaleconym sposobem postępowania natychmiast usiadłem, spuściłem głowę i wbiłem wzrok w ziemię na znak podporządkowania. Goryl zbliżył się, usiadł przy mnie i położył mi łapę na ramieniu. Potem schwycił moją dłoń, otworzył ją i obejrzał. Przekonawszy się, że nie żywię wobec jego rodziny wrogich zamiarów, nieśpiesznie się oddalił. Tamtego dnia odkryłem, jak fascynujące mogą być spotkania ze zwierzętami w ich naturalnym środowisku. Wprawdzie ludzie zabijają goryle dla mięsa oraz w błędnym mniemaniu, że są niebezpieczne, ale w rzeczywistości to spokojne zwierzęta, które powinniśmy chronić”.

W parku Lopé mandryle gromadzą się w ogromne stada, liczące nawet po tysiąc i więcej osobników. Wśród naczelnych taka liczebność stad jest wyjątkowa. Rzecz jasna wielkie skupisko zwierząt jest bardzo hałaśliwe. Pewien turysta z Kamerunu opowiada o spotkaniu z dość dużą gromadą.

„Nasz przewodnik wykrył zbliżające się mandryle, ponieważ kilka z nich miało obroże z nadajnikami radiowymi. Ruszyliśmy im naprzeciw, szybko rozstawiliśmy zamaskowaną kryjówkę i oczekując na ich przybycie, przez 20 minut słuchaliśmy leśnego koncertu w wykonaniu ptaków i owadów. Naraz tę kontemplacyjną muzykę przerwały wrzaskliwe nawoływania i głośny trzask gałęzi. Miałem wrażenie, jakby nadciągała groźna burza. Po chwili niczym straż przednia wynurzyli się przywódcy stada. Czoło grupy stanowiły okazałe samce, które żwawo poruszały się po ziemi, natomiast samice z młodzieżą posuwały się górą, przeskakując z konara na konar. Nagle jeden z samców przystanął i zaczął się podejrzliwie rozglądać. Młody mandryl, który skakał po drzewach, dostrzegł nas i wszczął alarm. Całe stado przyśpieszyło i powstał jeszcze większy harmider, bo zwierzęta dawały wyraz irytacji. Minęły nas w ciągu kilku chwil. Przewodnik ocenił, że stado liczyło około 400 osobników”.

Trudniej jest obserwować szympansy. Równie hałaśliwe jak mandryle, błyskawicznie przemieszczają się po puszczy w ciągłym poszukiwaniu żywności. Natomiast łatwo natknąć się na koczkodany białonose, co jakiś czas pojawiające się na graniczącej z lasem sawannie. Spośród mieszkańców Lopé chyba największym samotnikiem jest koczkodan słoneczny, endemiczny gatunek odkryty dopiero 20 lat temu.

Duże, kolorowe ptaki leśne — takie jak turaki i dzioborożce — głośno sygnalizują swoją obecność. W parku doliczono się około 400 gatunków ptaków, toteż trudno o atrakcyjniejsze miejsce dla ich miłośników.

Ostoja różnorodności biologicznej

Loango i Lopé to tylko 2 z 13 gabońskich parków narodowych. Pozostałych 11 utworzono z myślą o ocaleniu lasów namorzynowych oraz innych rzadkich gatunków roślin, a także siedlisk ptaków wędrownych. „Gabon objął ochroną swoje najcenniejsze ekosystemy” — wyjaśnia Lee White z Wildlife Conservation Society (Towarzystwo Ochrony Przyrody). „Walory chronionego obszaru liczą się bardziej niż jego wielkość. W roku 2002 niemal z dnia na dzień powstał optymalny system parków narodowych, mieszczący w sobie całą różnorodność biologiczną Gabonu”.

Prezydent Omar Bongo nie ukrywa, że trzeba jeszcze sprostać wielu wyzwaniom: „Zadanie to, zakrojone na skalę światową, niewątpliwie będzie wymagać krótko- i długookresowych działań i wyrzeczeń, abyśmy mogli osiągnąć ambitny cel, którym jest zachowanie tych cudów natury dla przyszłych pokoleń”.

[Mapy na stronie 17]

[Patrz publikacja]

AFRYKA

GABON

13 gabońskich parków narodowych

Park Narodowy Lopé

Park Narodowy Loango

[Ilustracje na stronach 16, 17]

Humbak i panorama parku Loango

[Prawa własności]

Humbak: Wildlife Conservation Society

[Ilustracje na stronach 16, 17]

Mandryl (po lewej) i goryl (po prawej)

[Prawa własności do ilustracji, strona 15]

Robert J. Ross